(Wydawnictwo Bukowy Las 2012)
Książka to zgrabnie skompliowany materiał oparty o wywiady Brada Tolinskiego z bohaterem książki, Jimmim Pagem, oraz kilkoma innymi osobami, o których poniżej. Gdy widzę informacje o takiej książce, to podchodzę do niej trochę podejrzliwie, bo wydaje mi się, że dziennikarz chce po raz drugi zarobić na tym, co już wydał drukiem w kolejnych numerach miesięczników i innych periodyków, do których pisywał. Z drugiej strony Brad jest jednym z nielicznych dziennikarzy, jakim udało się wkupić w łaski Jimmiego Page’a. Muzyk (o czym na pierwszych stronach pisze autor ksiażki) po krytyce np. ze strony „Rolling Stone’a” nie udzielał wywiadu dziennikarzom, którzy wcześniej go atakowali lub krytykowali, zaczął pilnować swojej prywatności i stał się niewdzięcznym obiektem do wywiadów.
Obrana przez dziennikarza struktura, czyli podział książki na sekcje odnoszące się do kolejnych etapów kariery gitarzysty, to pomysł zrozumiały. Kolejne sekcje zawierają wywiady bądź z Page’em lub też z innymi muzykami powiązanymi z danym okresem działalności gitarzysty lub formacji, w których występował. Stąd znajdziemy w książce wypowiedzi Jeffa Becka, Chrisa Dreji, Johna Paula Jonesa czy Paula Rodgersa. Pod względem treści nie jest to typowa biografia, a raczej zbiór cennych informacji dla osób chcących dowiedzieć się więcej o muzyce tego wielkiego gitarzysty, powstawaniu najważniejszych utworów w dorobku, inspiracjach, sprzęcie.
Jej lektura uświadamia, jak ważna była rola Jimmiego Page’a nie tylko jako gitarzysty i twórcy repertuaru, ale i realizatora oraz producenta, który miał pewien koncept, a potem bezbłędnie przełożył w finalne wersje nagrań. Zawdzięczamy mu m.in. świetne brzmienie bębnów, które stało się wzorem dla innych, podobnie jak urozmaicenie brzmienia gitary nowatorskimi kombinacjami efektów. Artysta ma dobrą pamięć i z detalami opowiada, jakie wydarzenia poprzedziły nagrania znanych i ciekawych utworów, w rozmowach na temat kompozycji tłumaczy konkretne wtrącenia akordów, swój punkt widzenia harmonii oraz rozwiązania rytmiczne – rzeczy z pogranicza analizy muzycznej, nie do odnalezienia w wywiadach opublikowanych w mainstreamowych, popowych bądź rockowym magazynach.

Artysta wspomina, że wielu dziennikarzy, w momencie gdy wychodziły płyty Led Zeppelin, nie bardzo rozumiało, o co w nich chodzi, a ich recenzje były świadectwem niezrozumienia przekazu zespołu. Przybliża w swoich opowieściach atmosferę tamtych czasów, ważne postaci z show-biznesu, reakcję odbiorców na muzykę i uświadamia, że zasady rządzące muzyką rozrywkową właściwie przez lata się nie zmieniły. Przy końcu odnajdziemy materiał o gitarach Page’a, wzmacniaczach i efektach, jakich używał. Jest także jego portret widziany oczami wróżki, a więc i aspekt astrologiczny, zaś stylista John Varvatos analizuje wpływ artysty na modę i wyjaśnia, dlaczego styl Jimmiego Page’a wciąż jest na czasie.
Polskie wydanie książki zawiera drobne niezgrabności w tłumaczeniu. W paru momentach mam wrażenie, że tłumacz starał się przetłumaczyć długie angielskie zdania dosłownie, podczas gdy w naszym języku należałoby zastosować mniej skomplikowane konstrukcje. Niektóre zwroty przetłumaczono także zbyt dosłownie – niepotrzebne jest upewnianie czytelnika wynikające chyba z niepewności tłumacza, np. „pochody basowe” (z ang. walking bas), „wstawił kołki (w znaczeniu 'maszynki stroikowe’) Grovera”. Wychwyciłem także drobne błędy w tłumaczeniu opisów gitar: telecaster z 1953 roku miał podstrunnicę najpierw klonową, a później wykonaną z drzewa różanego, a nie – jak mylnie przetłumaczono – szyjkę!
Dziwię się też trochę kluczowi, jaki zastosowano w pisowni nazw instrumentów: gitara gibson „Les Paul” to tak jakby dziennikarz motoryzacyjny pisał ford „Fiesta”. Są to jednak drobne mankamenty nie wpływające poważnie na zawartość merytoryczną książki. Fajna książka. Po przeczytaniu przychodzi ochota posłuchać Jimmiego Page’a w akcji!
Piotr Nowicki