Na pierwszy rzut oka i ucha Rush i Meshuggah sporo dzieli jeśli chodzi o gatunki i podejście do gry. Prog rock i djent to na pewno dwa osobne nurty podążające w innych kierunkach, ale z racji tego, że rock progresywny wyprzedzał o kilka dekad djent, trudno dziwić się, że twórcy grający w tym ostatnim, czerpali inspiracje z tego pierwszego. Potwierdził to ostatnio gitarzysta Meshuggah, Mårten Hagström, który przyznał, że Alex Lifeson z Rush wywarł ogromny wpływ na jego grę.
Na początku przyznajmy (wszyscy i zgodnie), że Kanadyjczycy z Rush byli niesamowicie wpływowi oraz inspirujący dla muzyków grających rock, jazz, blues, a nawet ekstremalny metal. Przypominamy w związku z tym wywiad, jakiego serwisowi Ultimate Guitar w 2019 roku udzielił Mårten Hagström. Odpowiedział tam m.in. na pytanie o potencjalną lekcję gry na gitarze od dowolnego gitarzysty, którą chciałby przyjąć. Wybrał Allana Holdswortha, ale dodał też, że nie byłaby to konwencjonalna lekcja gry: „Bardzo chciałbym usiąść i porozmawiać z Allanem Holdsworthem. Nie chciałbym, żeby pokazywał mi sztuczki, zagrywki i takie tam, bo to po prostu nudne. Chciałbym po prostu z nim porozmawiać o tym, jak konceptualizuje to, co zrobił i jakie ma podejście i proces pisania. To ten jeden koleś.”
Bardzo chciałbym usiąść i porozmawiać z Allanem Holdsworthem
Poproszony o rozwinięcie tematu, dodał, że „niezbyt interesują go lekcje”, jednak potem wspomniał o gitarzyście Rush, Alexie Lifesonie: „Jednym gościem, który naprawdę zrobił ogromną różnicę poza thrash metalem z Bay Area i naprawdę wpłynął na mój sposób myślenia o grze na gitarze, sprawiając, że chciałem bardziej skupić się na graniu rytmicznym, był Alex Lifeson. Słuchaj, było ich trzech, Geddy Lee grał na Moogu, basie a także śpiewał i to jest prawda, że w dużej mierze brzmieli mocniej niż można się było spodziewać. Ale podejście Alexa Lifesona do brzmienia, grania otwartych akordów i harmonii oraz wpływ, jaki wywarło to na mnie, gdy miałem 10–15 lat, to nie były żarty – zwłaszcza stare kawałki Rush. Od razu słychać, że to Alex Lifeson. Tu nie było pytań w tylu: 'Och, kto gra te leady?'”
Wpływ, jaki wywarło to na mnie, gdy miałem 10–15 lat, to nie były żarty