Nie mamy dobrych wieści. Jest 23 maja 2020 roku i wszystko wskazuje na to, że jeszcze długie miesiące poczekamy na luzowanie obostrzeń w branży koncertowej. „To jest trochę tak jak ze zgromadzeniami. Te duże koncerty można potraktować jak zgromadzenia publiczne. Na razie masowe wydarzenia są na ostatnim miejscu w kolejności uwalniania i odmrażania” – powiedział w minister zdrowia Łukasz Szumowski.
Minister Szumowski
„Oczywiście, że pewne specyficzne formy tych wydarzeń masowych, jak na przykład kina samochodowe są zupełnie czym innym, ale duży koncert z dużą ilością osób to jest duże wyzwanie z punktu widzenia sanitarnego, czy dochodzenia epidemicznego. Na dzień dzisiejszy nie mogę podać żadnej daty. Co do mniejszych wydarzeń, np. w jakichś salach gdzie są miejsca siedzące jest sytuacja prostsza i pewnie będziemy podać takie reżymy sanitarne, ale terminów na dzień dzisiejszy nie jestem w stanie państwu przekazać” – dodał minister.
Na razie masowe wydarzenia, są na ostatnim miejscu w kolejności uwalniania i odmrażania
Generalnie zakaz koncertów i eventów zależy od trendu zachorowań. Jeśli krzywa obrazująca przypadki zachorowań na COVID19 będzie spadać i ta tendencja utrzyma się przez dłuższy czas, możemy się spodziewać odblokowujących decyzji także w branży rozrywkowej, tak jak to miało niedawno miejsce np. w Czechach. Wiele wskazuje na to, że u naszych południowych sąsiadów pod koniec czerwca będą możliwe koncerty plenerowe do 1000 osób i to bez maseczek. Wszystko dzięki pozytywnemu trendowi tamtejszej krzywej zachorowań.

Warszawa
Jednocześnie, przed cytowanym wystąpieniem ministra Szumowskiego, odbyło się spotkanie branży eventowej z władzami miasta Warszawy. Jak podaje portal NaszeMiasto Warszawa „w ramach projektu odbyły się konsultacje z ekspertami w zakresie prawa, bezpieczeństwa i walki z epidemią, w celu stworzenia wspólnego dokumentu zawierającego wytyczne organizacji bezpiecznego eventu, które zostaną przesłane w najbliższym czasie do Ministerstwa Rozwoju i wszystkich prezydentów miast w Polsce. Ze wspomnianego dokumentu wynika, że Warszawa chce od 1 września pozwolić na imprezy do 500 osób. Dokładnie dotyczy to całego sektora MICE, czyli eventów korporacyjnych, konferencji i kongresów oraz targów”. Autorzy opracowania dodają, że „wydarzenia typu: targi, wydarzenia korporacyjne, konferencje i kongresy stanowią znaczącą część polskiej gospodarki, przynoszącą rocznie wpływy na poziomie 34 miliardów zł i tworzącą prawie 3 proc. PKB.” A nie uwzględniono w ogóle festiwali i koncertów (zarówno tych pod dachem jak i plenerowych).
Wbrew przypuszczeniom polityków i ogólnej wiedzy społeczeństwa na ten temat, jest jest zatem znaczący element gospodarki i lekceważenie go, stawianie na ostatnim miejscu jeśli chodzi o pomoc, jest po prostu bardzo krzywdzące dla setek tysięcy ludzi związanych z tym rynkiem. Jednocześnie widać jasno, że w sezonie między czerwcem a sierpniem nie ma szans na coroczne, zwyczajowe imprezy plenerowe typu festiwale, dni miast, czy dożynki. Pozostaje nam przestrzegać zasad higieny i społecznego dystansu, aby statystyki zachorowań zaczęły w końcu działaś na naszą korzyść!
