Wielu wypowiedziało się na temat odwołania koncertów Pantery, które odbyło się z powodów czysto ideologicznych, choć oczywiście trudno obronić zachowanie Phila Anselmo sprzed lat. Cały czas ciągnie się za nim smród rasistowskiego wybryku, a co za tym idzie nowa Pantera także ma kłopoty. Ostatnio Ola Englund skorzystał z okazji by powiedzieć, co o tym myśli.
Przypominamy, że w zeszłym tygodniu niemieckie festiwale Rock am Ring i Rock im Park ogłosiły, iż Pantera nie wystąpi w żadnym z tych miejsc. Wkrótce potem odwołano również koncert w Wiedniu. Jak poinformowali organizatorzy decyzje te zostały podjęte po „wielu intensywnych rozmowach z artystami, naszymi partnerami i wami, fanami festiwalu” i były spowodowane wspomnianym rasistowskim wybrykiem Phila Anslemo na koncercie w hołdzie Dimebagowi Darrelowi w 2016 roku. Podczas tej imprezy frontman Pantery hailował i wykrzykiwał „white power”… Wiadomo – głupota to mało powiedziane.
Od tego czasu Anselmo kilkakrotnie przeprosił jednak za to, twierdząc, że nie był szczery w swoich działaniach i że ten wybryk nie reprezentuje jego prawdziwych przekonań. Ola Englund odniósł się na swoim youtube’owym kanale do tej całej sytuacji: „To, co zrobił Anselmo podczas 'Dimebash’ w 2016 roku, to bardzo poważna sprawa i muszę być szczery – zmieniło to moją opinię na temat Phila Anselmo. Czy jego przeprosiny były uzasadnione? Tak, ale sytuacja nie poprawiła się z tego powodu. Czy to sprawiło, że przestałem słuchać Pantery? Nie, zdecydowanie nie. Pantera to coś więcej niż Phil Anselmo. To jest muzyka, przy której dorastałem. I kocham Panterę, człowieku, dlatego ta gówniana sytuacja siedzi z tyłu mojej głowy. W pewnym sensie widziałem, że to nadchodzi, że to znów wyjdzie na jaw, widząc, że oni teraz składają hołd Panterze”.
Pantera to coś więcej niż Phil Anselmo. To jest muzyka, przy której dorastałem. I kocham Panterę