Czas płynie nieubłaganie, nasi idole nie stają się młodsi, dlatego utwór „Der Letzte Musketier” z nowej płyty Blackmore’s Night zasługuje na szczególną uwagę. Każde tego typu dźwięki, wypływające spod palców Ritchie Blackmore’a, powinniśmy traktować jak dar niebios.
Blackmore’s Night to folkowy zespół o renesansowym outficie, prowadzony przez małżeński duet Ritchie Blackmore’a i Candice Night. Właśnie wydali swój kolejny album, „Nature’s Light„.
Podczas gdy cała reszta albumu zachowuje tradycyjne akustyczne brzmienie oraz stylizację muzyczną z dawnych epok, jeden utwór, „Der Letzte Musketier” zaskakuje crunchowym brzmieniem Stratocastera i bluesowymi zagrywkami Mistrza. Przypomina to jego wczesne dokonania z Deep Purple dlatego słuchając granej przez Blackmore’a melodii, aż się łezka w oku kręci…
Znaczenie tej piosenki wyjaśnia sam pół żartem Blackmore: „Zanim ktokolwiek się urodził, w 1964 roku byłem w pewnym zespole, a nazywał się The Musketeers – mieszkaliśmy w Niemczech i… przebieraliśmy się za muszkieterów.”

„Graliśmy jako trzyczęściowy zespół i krótko mówiąc ten kawałek był moim sposobem podziękowania pozostałym dwóm, którzy już odeszli. Więc teraz jestem ostatnim muszkieterem. Zagraliśmy tylko około sześciu koncertów, ale to był mój najlepszy zespół wszechczasów – ponieważ nie staliśmy się sławni, nie było presji. Wszyscy byliśmy po prostu wspaniałymi przyjaciółmi”.
Graliśmy jako trzyczęściowy zespół i krótko mówiąc, ten kawałek był moim sposobem podziękowania pozostałym dwóm, którzy od tego czasu odeszli. Więc teraz jestem ostatnim muszkieterem. Zagraliśmy tylko około sześciu koncertów, ale to był mój najlepszy zespół wszechczasów – ponieważ nie staliśmy się sławni, nie było presji. Wszyscy byliśmy po prostu wspaniałymi przyjaciółmi
Ach, ile w tym krótkim wyznaniu podtekstów (wieczne niesnaski w Deep Purple…), ile nostalgii i tęsknoty za młodością! A jednocześnie wszystko to powiedziane z punktu widzenia gościa, który jest gitarowym półbogiem, zachowującym pokorę i dystans do swoich zasług. W tym kontekście kawałek „Der Letzte Musketier” zupełnie inaczej oddziałuje na nasze emocje.
Czy to łabędzi śpiew Ritchiego Balackmore’a? I tak i nie. Trudno oczekiwać od niego powrotu do formy sprzed lat i stricte hard rockowych koncepcji muzycznych, ale ten kawałek posiada jego ducha z okresu świetności, przypomina to, za co go kochamy – brzmienie, styl, frazę i melodię. Doceńmy to!