W najnowszej rozmowie lider zespołu Gov’t Mule Warren Haynes wspomina lata 80. i rozkwit tzw. gitary „shred”. Przy tej okazji został także zapytany o Van Halena i o rolę jaką Eddie odegrał w rozwoju współczesnej gitarze
N ostatnim odcinku video-podcastu On the Record prowadzonego przez portal Ultimate Guitar, Warren Haynes został zapytany o jego odczucia dotyczące rozwoju nurtu „shredderki” w muzyce rockowej lat 80. Pytanie brzmiało: „Chciałem poznać Twoje zdanie na temat niektórych bardziej shreddowych gitarzystów, takich jak Eddie Van Halen czy Yngwie. Co sądzisz o gitarzystach shred?”
Warren odparł: „Cóż, zacznijmy od Eddiego Van Halena. Napisałem coś po jego śmierci, co zostało opublikowane w sieci, w czym podzieliłem się swoimi przemyśleniami na jego temat, chociaż nigdy go nie spotkałem. Widziałem go grającego dwa razy, raz na początku lat 80. i raz na prywatnym koncercie w LA Forum, kiedy wrócili do Davida Lee Rotha i dawali prywatny koncert dla około 700 osób lub coś w tym stylu. To było jak próba przed rozpoczęciem trasy. Był świetny za każdym razem, gdy go widziałem”.
„Jeśli cofniemy się do historii słuchania Van Halen, to kiedy usłyszałem pierwszą płytę Van Halen, już w pewnym sensie zdecydowałem, jakim jestem gitarzystą. Już na tyle rozwinąłem swój styl, żeby wiedzieć, że nie będę do tego, co robię włączał nowych technik w takim stopniu. Czułem się komfortowo z kierunkiem, który wybrałem, a w tym samym czasie ludzie zachwycali się Eddiem i tym, co stworzył”.
Na początku nie chciałem wierzyć, że jest tak dobry… Słuchałem go i mówiłem: 'Wow, to fantastyczne, ale używa dużo zniekształceń, może więc po prostu coś ukrywa…’ Wiecie, robiłem wszystko, żeby przekonać samego siebie, że on nie może być aż tak dobry. A potem, kiedy w końcu usłyszałem, co zrobił na gitarze akustycznej, pomyślałem: 'Boże, on potrafi to zrobić na gitarze akustycznej. To fantastyczne’. Był niesamowity
Haynes kontynuował: „Nigdy nie uważałem go za inspirację, ponieważ, jak powiedziałem, w tamtym momencie wybrałem już swój kierunek i nie chciałem wpadać w tę króliczą norę. Ale bardzo lubię te jego pierwsze kilka płyt. Nie słuchałem ich, głównie słyszałem je w radiu. Nie przypominam sobie, żebym miał którąkolwiek z tych płyt, ale za każdym razem, gdy je słyszałem utwierdzałem się w przekonaniu, że zmienił muzykę w taki sam sposób, w jaki zmienił ją Hendrix”.
Wszyscy młodzi gitarzyści od tego momentu używali go jako trampoliny, co jest zarówno dobre, jak i złe, ponieważ nagle zostaliśmy zalani okropnymi klonami Eddiego Van Halena, ale tak się dzieje zawsze, gdy pojawia się ktoś tak innowacyjny
Warren podsumował ten temat szczerze i skromnie: „Więc w pewnym sensie to, co dał światu muzyki, otworzyło również drzwi dla wielu przeciętności, ale zmienił wszystko. I oczywiście uwielbiam także grę Steve’a Vaia… niektórzy z tych gość mają naprawdę niezłe umiejętności. Nigdy nie chciałem tego robić dla siebie, ale zazdroszczę ludziom, którzy potrafią tak grać. Jimmy Herring, jeden z moich najlepszych przyjaciół, z którym grałem wiele, wiele razy, ma takie umiejętności i to po prostu trochę wkurza, wiesz? Ale wcześnie podejmujemy decyzje, jakimi instrumentalistami chcemy być, a ja nigdy nie skłaniałem się ku takiemu rodzajowi grania.”
To jest fantastyczne, że są gitarzyści, którzy potrafią to zrobić z duszą i uczuciem. stworzyć coś nowego i wyjątkowego