Pewnie nie będzie nadużyciem stwierdzenie, że wszyscy gitarzyści czekają na taki dzień, w którym w jednej małej skrzynce otrzymają rewelacyjne symulacje swoich ulubionych wzmacniaczy, kolumn, efektów i mikrofonów. Wtedy na gitarowym horyzoncie zostaną już tylko sprzętowi talibowie okopani selenowym stosem.

Dobry, zawodowy wzmacniacz, kolumna i efekty to koszt około 15 tysięcy złotych. To również kilogramy, które trzeba nosić, wiele metrów kabli, którymi trzeba to wszystko spinać, wiele cennych minut, które trzeba stracić na prace fizyczne i złośliwość przedmiotów martwych – awaria lampy czy kabla. Czasem potrafi to skutecznie odbierać radość grania. Sprzęt z trudem gromadzimy przez lata, inwestując swój czas i pieniądze. No, ale za to kiedy już zdobędziemy upragniony zestaw, to brzmi on jak złoto… dopóty, dopóki na widnokręgu nie pojawi się jakiś nowy, lepszy obiekt westchnień. Wtedy poszukiwawcza gorączka zaczyna się od nowa. Aktualny sprzęt wystawiamy na aukcję za pół ceny i po tygodniach albo miesiącach – bo oprócz wzmacniacza trzeba sprzedać efekty, przecież lepiej zabrzmią tylko te, których właśnie nie mamy – wreszcie jest kompletny, nowy, pięknie brzmiący zestaw! Historia oczywiście w tym miejscu się nie kończy i ma łatwo przewidywalny ciąg dalszy: znowu lepszy sprzęt, potem za dużo gratów, redukcja sprzętu, znowu nie brzmi!
Od pierwszego kontaktu z Eleven Rackiem daje się zauważyć wyraźny postęp w stosunku do urządzeń starszych technologicznie.
Tak zwany GAS (Gear Acquisition Syndrome, czyli syndrom zdobywania sprzętu) jest coraz częściej występującym zjawiskiem również w naszym, bądź co bądź nie najbogatszym kraju. Właściwie dotyczy każdego, kto poważnie traktuje gitarę. Odkąd pojawiła się technologia modelingowa, każdy GAS-maniak (czytaj: gitarzysta) łasym okiem patrzy na wszystkie nowości pojawiające się na tym polu. Jak by to było wspaniale mieć wszystkie najlepsze wzmacniacze, kolumny i efekty świata! Firma Avid, znana przede wszystkim z Pro Toolsa, dotychczas produkowała głównie software, ale debiutując Eleven Rackiem w postaci hardware’owej, stała się od razu poważnym graczem. Na rynku mamy zatem trzech najpoważniejszych rywali w dziedzinie modelowania brzmień: Line 6 POD HD500, Avid Eleven Rack oraz Fractal Axe-Fx.

Wiele hałasu o Eleven Rack 11R jest obecnie pośród gitarowych forów na całym świecie jednym z najgoręcej dyskutowanych tematów. Dowodzi to, jak ważnym problemem jest możliwość nagrywania gitar w prosty, ale profesjonalny sposób w studiu czy w domu przy pomocy sprzętu, który również można wykorzystać podczas gry live na scenie. Cały czas jednak problemem był sposób, w jaki zachowywały się modellery podczas gry, który można określić jako mało organiczny. Brzmienie lampowego wzmacniacza, mimo że udawane, musi dawać grającemu wrażenie obcowania z prawdziwym lampowym wzmacniaczem i musi przy tym być dobre. Tylko wtedy produkt ma szanse stać się poważnym narzędziem, nie zabawką. Takie nadzieje pokładają w Elevenie wszyscy GAS-maniacy (z uporem zamiennie dla słowa „gitarzyści”) również z powodu jego w miarę przystępnej ceny. Dla przypomnienia, mniej funkcjonalny jeśli chodzi o nagrywanie, a będący na rynku w niezmienionej formie od czterech lat Fractal Axe-Fx jest ponad dwa razy droższy. Zanim jednak o samym brzmieniu 11R, wyjaśnijmy sobie, czym jest Eleven, czym nie jest i co go wyróżnia spośród konkurencji. Choć w środku ażurowej obudowy typu rack 2U widać delikatne pomarańczowe światło, to wewnątrz próżno szukać lamp elektronowych, jest za to dobrej klasy komputer 11R nie jest tylko preampem, lecz urządzeniem emulującym każdy poszczególny element gitarowego toru dźwiękowego. Jest to jedyne na chwilę obecną zewnętrzne urządzenie dla gitarzystów w pełni zintegrowane z Pro Toolsem; pomyślane tak, aby wykorzystać w pełni możliwości tego systemu. Sygnał gitary może być rejestrowany w trzech postaciach, na trzech różnych trackach. Pierwszy to czysty sygnał bez efektów, który może być użyty w późniejszym reampingu.

Drugi track to sygnał po wyjściu z Avid Eleven Racka, czyli z efektami, wzmacniaczami etc. Trzeci czyni Elevena bardzo wyjątkowym na tle konkurencji, gdyż w nim możemy osadzić wszelkie ustawienia urządzenia, jakich dokonaliśmy podczas nagrywania tracku. To może uratować honor niejednego realizatora, kiedy później zachodzi potrzeba przywołania sesji w celu zastąpienia wcześniej nagranej gitary. Kolejnym wielkim atutem Eleven Racka jest zupełny brak latencji podczas gry live. Latencja jest zmorą podczas nagrywania gitar przy użyciu wszelkiego rodzaju wtyczek. Tutaj problem nie istnieje, gdyż sygnał procesowany jest w osobnym komputerze, jakim jest 11R. Również niebagatelnym atutem na korzyść Elevena jest fakt, że kupujący otrzymuje w komplecie program Pro Tools LE.
Brzmienie Avid Eleven Rack
To obecnie jedyne zewnętrzne urządzenie dla gitarzystów w pełni zintegrowane z Pro Toolsem.
Konstruktorzy potraktowali poważnie sprawę jakości i komfortu pracy z urządzeniem i trzeba przyznać, że od pierwszego kontaktu z Eleven Rackiem daje się zauważyć wyraźny postęp w stosunku do urządzeń starszych technologicznie. Po pierwsze, znakomicie współpracuje z oprogramowaniem; po drugie, łatwo można edytować brzmienie podczas pracy live; po trzecie i najważniejsze, podatność na artykulację i dynamika, jaką dysponuje 11R, sprawia, że gra na nim do złudzenia przypomina uczucie, jakie towarzyszy pracy z prawdziwym lampowym wzmacniaczem.

Eleven posiada unikalne wejście gitarowe True-Z z automatycznie dopasowującą się do instrumentu impedancją wejściową. Sposób doboru impedancji odbywa się nie za pomocą symulacji, a klasycznie – analogowo, poprzez odpowiednio włączony rezystor i kondensator. Pozwala to na praktyczne wykorzystanie potencjometru volume w gitarze do takich zastosowań, jakie znajduje podczas pracy z lampowcem. Możemy zatem w całkiem naturalny sposób odejmować trochę sygnału gitary, co oczywiście przekłada się na sposób wysterowania wybranego wirtualnego wzmacniacza i naturalnie zmienia nieco kolor dźwięku. Avid Eleven Rack nie oferuje symulacji wszystkich wzmacniaczy, jakie pokazały się na naszej planecie, a czym niemal dysponuje Axe-Fx. Prawdopodobnie większość gitarzystów zadowoliłaby się dwiema dobrymi symulacjami: czystą i przesterowaną z możliwością uzyskania fajnego crunchu. Chcę przez to powiedzieć, absolutnie nie umniejszając znakomitemu Fractalowi, że jak każdy zamieniłbym ilość na jakość. No ale skoro jest jakość, to ilość mi nie przeszkadza. Eleven posiada symulacje Fendera, Voxa, Marshalla, Soldano oraz Mesa/Boogie. Znam dobrze brzmienie fenderowskiego Blackface’a i wiem, jak dobry jest ten wzmacniacz. Niestety, takiego cleanu, z przykrością stwierdzam, jeszcze w postaci symulowanej nie ma żaden z producentów.

VOX w Elevenie istnieje tylko w postaci przesterowanego Top Boosta. Szkoda że nie ma wersji czysto brzmiącej, bo rzężący VOX, choć modny i całkiem dobrze brzmiący, to jednak moim zdaniem trochę za mało. Marshall w wersji Plexi oraz JCM 800 prezentuje się bardzo interesująco, zwłaszcza że daje się skutecznie w wirtualny sposób dopalić np. Tube Screamerem. Soldano (SLO-100) w postaciach Clean, Crunch oraz Lead pozwala ukręcić bardzo szerokie spektrum nowoczesnych i dobrych brzmień. Najmocniejszym w moim odczuciu punktem Elevena są symulacje Mesa Dual Rectifier. Brzmią one bardzo dobrze w zakresie od lekkich do mocnych przesterowań.

Urządzenie oferuje również brzmienia wielu najpopularniejszych kostek, jak wspomniany Tube Screamer, czy Memory Man. Jest też taśmowy, bardzo dobry zresztą Echoplex. Ale to, co mnie ucieszyło najbardziej podczas ogrywania Eleven Racka, szczególnie w przypadku przesterów, to czystość i naturalność brzmień.

Dźwięk jest wolny od cyfrowych artefaktów, które w przypadku mniej doskonałych emulatorów potrafią objawiać się dodatkowymi, paskudnie brzmiącymi składowymi harmonicznymi, przybierającymi niekiedy postać wyraźnie słyszalnych interwałów. Zdumiewające, ale prawdziwe! Tutaj przestery nie bzyczą, nie są zapiaszczone i zamulone. Ponadto rodzaj użytego przetwornika w gitarze wyraźnie przekłada się na charakter dźwięku; single brzmią jak single, a humbuckery jak humbuckery. Pięciopozycyjny przełącznik w Stracie wreszcie ma swoje zastosowanie. To naprawdę duży postęp! O brzmieniu można rzecz jasna pisać tysiące słów, ale parę sekund usłyszanego dźwięku opisze to lepiej. Pomimo że, jak wspomniałem, brzmienia czyste w moim odczuciu trochę niedomagają, Avid Eleven Rack posiada szereg niekwestionowanych zalet, które w wielu przypadkach mogą go uczynić jedynym słusznym narzędziem pracy. Można poniekąd usprawiedliwić tutaj twórców Elevena – Fractal Axe-Fx też kuleje na tym polu, a ja obawiam się, że jeszcze długo nie usłyszymy satysfakcjonujących czystych brzmień a’la Fender Twin, VOX AC30 czy Mesa Lone Star. Brzmienie przesterowane jest z natury bardziej zniekształcone i skompresowane, przez co łatwiejsze do symulowania, albo raczej ucho ludzkie daje się tutaj łatwiej oszukać. Eleven dla osób dużo nagrywających i podróżujących lub nie mających możliwości głośnego grania i nagrywania w domu, jest wybawieniem. Jego wszechstronność, jakość brzmienia, łatwość użycia i konfigurowania, to rzeczy, które doceni każdy pracujący gitarzysta.

Ogólna ocena testu Avid Eleven Rack
Z pewnością w ciągu następnych lat dokona się taki skok technologiczny, który pozwoli jeszcze lepiej symulować zjawiska, jakie zachodzą w gitarowym sprzęcie, również te losowe, które są integralną częścią brzmienia. Jednak rozwiązań pomocnych w codziennej pracy wszyscy gitarzyści potrzebują już dziś. Biorąc pod uwagę brzmienie, możliwości oraz cenę, Avid Eleven Rack jest na dzień dzisiejszy najpoważniejszą propozycją dla muzyka o przeciętnej zasobności portfela.

Pomyślany dla gitarzystów i przez gitarzystów, czego wynikiem jest wysoki komfort pracy, jaki oferuje. W pakiecie otrzymujemy najlepsze na naszej planecie oprogramowanie do rejestracji i edycji dźwięku, jakim jest ProTools, a pełnię zalet odkrywa się właśnie po dłuższym obcowaniu Eleven Racka z Pro Toolsem.
Autor: Grzegorz Ufnal
sprzęt dostarczył: www.digipark.pl
strona producenta: www.avid.com