Chronologia i tło wydarzeń. Pierwszym bassem Gibsona był EB-1 z 1953 roku i był oczywiście odpowiedzią na Precisiona. Ponieważ po kilku latach ich sprzedaż zaczęła spadać, w 1959 roku wypuszczono EB-0, wzorowanego na elektryku Les Paul Junior (1954). Les Paul Bass (tu już jesteśmy blisko naszego Les Paul Junior Tribute DC Bass) z kolei ujrzał światło dzienne w 1969 roku, razem ze wskrzeszeniem linii kultowych Les Pauli. Warto pamiętać, że w latach 60. te modele zostały w produkcji zastąpione chudszymi i „nowoczesniejszymi” jak na owe czasy, słynnymi Gibsonami SG. Jednak paradoksalnie, gdy nie produkowano nowych Les Pauli, zainteresowanie nimi rosło, zaczęło na nich grać wielu słynnych gitarzystów (Keith Richards w 1964, Eric Clapton w 1965, Jerry Garcia w 1967 czy Jeff Beck w 1968 roku), aż doprowadziło to do reedycji tej słynnej linii. Ten renesans Les Pauli trwa w zasadzie do dzisiaj i ciężko sobie wyobrazić, by miało w ofercie zabraknąć basów o znajomym wyglądzie korpusu.
Choć z drugiej strony zdażyło się już tak w historii, bo, powielając jak gdyby perypetie sześciostrunowych Les Pauli, czterostrunowe basy LP zaliczyły przerwę w produkcji między 1979 a 1990. Od tego czasu są jednak stale obecne w ofercie, choć, nie da się ukryć, promocyjnie zasługują na więcej, co też niniejszym testem czynimi, bo ich wizerunek na to zasługuje. Ich brzmienie stało się na tyle charakterystyczne i ważne, że trafia m.in. do paczek presetów i sampli oferowanych przez rozmaitych twórców software’9 (np. Propellerhead Reason). Nasz tytułowy Les Paul Junior Tribute DC Bass to hołd dla wspomnianego wyżej Gibsona EB-0, ale z oczywiście z nowoczesnym wykonaniem i wyposażeniem. Sporawdźny zatem o co tyle hałasu (basu!).
Odczucia
Pierwsze wrażenie, to refleksja nad tym, jak musi się czuć Stanley Clarke, trzynając w dłoniach swojego Alembica. Mistrz ma ze dwa metry wzrostu i mógłby spokojnie obsługiwać o wiele większe wiosło (sam byłem świadkiem, gdy grał na kontrabanie jak na basie – ustawił „wieloryba” w pozycji poziomej i swobodnie obsługiwał go techniką basu elektrycznego), a jednak upodobał sobie takie maleństwo i bardzo dobrze mu z nim. Można się domyślać jak to jest, albo… kupić sobie naszego tytułowego Gibsona. Nawet osoba mojej postury (180 cm wzrostu) powinna odczuć niezmierną łatwość, poręczność, lekkość tego basu. Jednocześnie skłania on użytkownika do mocniejszego, bardziej zadziornego grania, do wykorzystania presteru, do artykulacji kostką do gry. Gibson Les Paul Junior Tribute DC Bass to nie jakiś maminsynek, tylko potencjalny kumpel, do „bitki i do wypitki”. Jest to zatem instrument nie tylko dla młodych basistów – krótsza skala jest w rzeczywistości wybierana nawet przed doświadczonych muzyków ze względu na mocny, zwarty ton podstawowy, który później idealnie „leży” w miksie. Także wygoda idzie tu w parze z charakternością oraz brzmieniem, a odarcie tego basu z elegancji, skłoni wszelkich punk i alt rockowców by po niego sięgnąć. I tak sobie pomyślałem, że Peter Hook, niegdyś z Joy Division, doskonale by się chyba czuł z takim basem…
Budowa
Basówka Les Paul Junior Tribute DC Bass, co większość z nas dostrzega od razu, genetycznie wzoruje swój styl na Les Paulu Junior oraz na wspomnianym basie EB-0. Konstrukcja tego basu w większości pokrywa się z designem swojego sześciostrunowego odpowiednika, z tą różnicą, że została przeskalowana tak, aby zachować proporcje i feeling właściwy gitarze basowej. Na oko różnice w kształcie są tak niewielkie, że z daleka łatwo uznać tę basówkę za gitarę elektryczną. Sprawdźmy teraz jej budowę. Korpus to niewielkie solid body wykonane z mahoniu, pokrytego cienką, precyzyjną i matową warstwą lakieru nitrocelulozowego. Połączono go z jednoczęściowym, klonowym gryfem o okrągłym, naprawdę małym przekroju. Również dzięki temu odczuciu na chwytni potęguje się wrażenie „władzy” nad instrumentem i jego totalnej uległości. Odległość pomiędzy punktami podparcia na mostku, a siodełkiem (Graph Tech) przy główce to 30,5 cala i jest to właśnie konstrukcja short scale. Palisandrowa podstrunnica o radiusie 12 cali jest ultra wygodna w każdej pozycji, nawet dla małych dłoni młodszych muzyków. Do tego 20 progów medium jumbo, kropkowe markery i duży pickguard, sugerujący, że nie musimy oszczędzać tego wiosła, tylko grzać w niego kostką aż miło.
Osprzęt to przed wszystkim doskonale „chodzący” mostek (płynna regulacja, super precyzja) i klucze Hipshot Ultra-Light Mini-Clovers. Duża klasa, a na deser elektronika w postaci BassBuckera (pasywny humbucker) i ledwie dwóch potencjometrów realizujcych funkcje głośności i tonu. Jedyne co mi się nie spodobało to zbyt miękkie sprężyny pod pickupem, powodujące, że opierając na nim kciuk prawej dłoni, nieświadomie możemy lekkodocisnąć go do „deski”, a wówczas sygnał staje się słabszy, bo cewki oddalają się od strun. Także uważajmy na to szczególnie podczas nagrań studyjnych.
Brzmienie
Dodajmy dla porządku, że nawinięto tu struny Elixir .045, .065, .085, .105, od zawsze brzmiące jasno i twardo, oczywiście zachowując całe tonalne bogactwo składowych harmonicznych. I teraz wyobraźmy sobie taką barwę wspartą doskonale zbierającym BassBuckerem, który zgarnia całe pasmo naszego instrumentu i przetwarza je w mocny, wysokiej jakości sygnał. W praktyce oznacza to, że mamy szeroką paletę barw, przy potencjometrze Tone skręconym w lewo bass brzmi ciemniej i ma więcej środka, ale, co ciekawe, nadal jest czytelny i klarowny. Oprócz przetwornika to również zasługa mahoniowego drewna, którego brzmienie po prostu słychać w tej gitarze. Na rozjaśnionej barwie możemy spokojnie slapować, i grać jakieś sola w wyższych pozycjach, bez obwy o zbytnią metaliczność, czy bezduszność brzmienia.
Zachowane zostaje „mięcho” czyli składowe niższych rzędów także są godnie reprezentowane. Jeszcze jedna sprawa. Podkusiło mnie by podpiąć pod ten basik jakiś basowy overdrive. Tym razem była to kostka hand made, wykonana przez naszego redakcyjnego kolegę Bartka Czoskę. I to był strzał w dziesiątkę! Każdy rodzaj przesteru, jaki ta kostka potrafiła wygenerować (od lekkiego crunch po siarę) brzmi tu bardzo „organicznie”, atrakcyjnie i inspirująco. Powerchordy, riffy, zagrywki, wszystko pikantne i z pazurem jakiego oczekują wszyscy miłośnicy basowego „brudu”. Pozwala to stwierdzić, że Junior Tribute z pewnością potrafi znacznie więcej niż pierwotnie zakładali jej konstruktorzy.
PRODUCENT: https://www.gibson.com/
DYSTRYBUTOR: https://www.lauda-audio.pl/