Dzisiaj mamy dla Was trochę „guitar porn”. I nie chodzi tu o żadne wymiatanie, ale o trochę renomowanego sprzętu, który przewinął się przez najbardziej znane ręce i brał udział w najbardziej doniosłych wydarzeniach muzycznych.
Jest w pięknej historii gitary elektrycznej kilkadziesiąt modeli, które stały się ikonami. Oczywiście głównie dzięki ich wybitnym użytkownikom, ale także poprzez swoje własne walory, które sprawiły, że dało się na nich grać cudowne rzeczy. Niektóre z tych gitar stały się może nawet bardziej rozpoznawalne niż ich użytkownicy, no ale wiadomo, że to zawsze jest tandem – artysta plus gitara to najbardziej sugestywny archetyp rockmana.
Wracamy na chwilę do pytania, co powoduje, że niektóre wiosła stają się kultowe. Odpowiedź jest banalna – mogą zaistnieć tylko dzięki wielkim artystom, którzy potrafią zrobić z nich właściwy użytek, albo znaleźć się z nimi we właściwym miejscu i we właściwym czasie. Świadomie pominąłem dziwadła pokroju sercokształtnego Ibaneza Steve Vaia, czy „pięciogłowego smoka” Ricka Nielsena od Hamera. Chodzi bowiem o poważne instrumenty, które realnie przyczyniły się do rozwoju muzyki, lub z innych powodów zaistniały w popkulturze.
Oczywiście zdaję sobie sprawę, że lista jest krótka, dlatego jak zwykle nie wykluczam jej kontynuacji w postaci listy uzupełniającej, zgodnie z Waszymi sugestiami.
1. Gibson EDS-1275
Niezapomniana gitara, którą unieśmiertelnił Jimmy Page w utworze „Stairway to Heaven”. Podwójny gryf, 12 strun na górze, 6 na dole. To wiosło stało się legendą i zyskało wielu znanych użytkowników (m.in. Don Felder, Slash, Zakk Wylde, Apostolis Anthimos, czy Alex Lifeson). Instrument powstał w 1958 roku, ale w znanej nam wersji był produkowany był w latach 1962–1968. Wyprodukowano wówczas tylko sto dziesięć egzemplarzy zatem od początku był rarytasem. Obecnie Gibson EDS-1275 dostępny jest jedynie jako Custom Shop, ale Epiphone cały czas ma w ofercie wierną kopię tej gitary – model G-1275
2. Hofner „Violin” 500/1
Paul McCartney, basista The Beatles po raz pierwszy zetknął się z tym wiosłem podczas występów w Hamburgu. Później przyznał, że ten bas spodobał mu się ze względu na jego symetrię, przez co jego wizerunek jako leworęcznego basisty wydawał mu się „mniej głupi”. Jak wiadomo, do roli basisty został niejako zmuszony odejściem Stuarta Sutclife’a, bo ani John Lennon, ani George Harrison nie wyobrażali sobie gry na basie. Paul McCartney, ratując zespół przed poważnym problemem przejął Höfnera Stuarta (model President 500/5), by niedługo później przesiąść się już na właściwy – Höfner Violin model 500/1
3. Fender Jimi Hendrix Monterey Stratocaster
Nie ma drugiej takiej gitary, która dzięki jednemu zagranemu na niej utworowi, stała się nieśmiertelna. Jimi przez cały koncert podczas Monterey Pop Festival (1967) grał na swoim czarnym Stracie, ale przy ostatnim kawałku „Wild Thing” zamienił go właśnie na białego, ręcznie malowanego (lakierem do paznokci!). Podczas kulminacji utworu Jimi oblał gitarę naftą, podpalił po czym roztrzaskał ją na kawałki. Repliki tego „kwiatowego” modelu są nadal popularne – John Mayer grywa na takiej.
4. Gibson Les Paul Bullseye
Kiedy Zakk Wylde rozpoczął granie z Ozzym Osbournem i zbliżała się pierwsza sesja fotograficzna, pomyślał, że granie na jego kremowym Gibsonie Les Paul, będzie zbyt dosłownie nawiązujące do modelu używanego przez Randy’ego Rhoadsa. Wylde wyjaśnił kiedyś w wywiadzie dla TopGuitar: „Właściwie to chciałem motyw „Vertigo” z filmu Alfreda Hitchcocka o tym samym tytule. Oddałem swoją gitarę mojemu kumplowi Maxowi, aby namalował na niej ten rysunek, ponieważ miałem mieć sesję zdjęciową do zespołu Ozzy’ego. Otworzyłem pokrowiec i zobaczyłem na mojej gitarze „bullseye”… Powiedziałem: „Max, ja chciałem vertigo”, a on na to: „Ups… Spierdoliłem”. Tak właśnie powstał ten niepowtarzalny design.
5. Fender Telecaster „Micawber”
„Micawber” Keitha Richardsa jest silnie kojarzony z wizerunkiem Rolling Stonesów, bo Richards i Telecaster to ikoniczna wręcz para. Ten żółtawy konkretny model nazwany „Micawber” (od nazwiska postaci z powieści „David Copperfield” Karola Dickensa) trafił na pierwsze strony gazet, kiedy Richards usunął z niego szóstą strunę i nastroił ją w open G. Oznaczało to, że akordy tworzyły potężny sound jak na Stonesów, co było chyba najbardziej było słychać w kawałku „Brown Sugar” z płyty „Sticky Fingers” (1971). Nazwa gitary pochodzi od pana Micawbera, postaci z Davida Copperfielda Dickensa.