George Harrison nie miał łatwo z Beatlesami i marnym pocieszeniem było to, że Ringo miewał jeszcze gorzej. Był jednak najlepszym instrumentalistą z Wielkiej Czwórki i równie świetnym songwriterem.
Każdy Beatles bardzo szybko dorobił się określenia związanego z osobowością. John Lennon został tym „sprytnym”, Paul McCartney był oczywiście „słodziakiem”, a Ringo Starr był tym najbardziej „zabawnym”. Harrison otrzymał tytuł „cichego Beatlesa” i chociaż nigdy nie narzekał na ten przydomek, to chyba był on wynikiem wiecznej konfrontacji z gwiazdami Lennona i Macca w jednym zespole.
George Harrison był najlepszym gitarzystą grupy i z czasem stał się także autorem kilku wspaniałych pieśni, z „Taxmanem” i „Something” na czele. Niestety nie miał łatwo ze wspomnianą dwójką liderów. Wiele z jego piosenek nie trafiało na albumy Beatlesów, ponieważ John i Paul zawsze mieli pierwszeństwo – forował ich przede wszystkim „piąty Beatles”, czyli producent George Martin.
Kiedy grupa się rozpadła… George miał gotowy materiał na niemal trzy albumy!
Harrison był zazwyczaj ograniczany do jednej lub dwóch piosenek na album Beatlesów, ale w rezultacie powstał cudowny „All Things Must Pass”, przełomowy potrójny album solowy George’a, wydany w 1970 roku, zawierający m.in. „My Sweet Lord” i „What Is Life”.
Harrison powiedział kiedyś w wywiadzie dla Far Out Magazine „Moim problemem było to, że zawsze było bardzo trudno wejść do gry, ponieważ Paul był bardzo nieustępliwy w tym względzie”. „Musiałbyś zrobić 59 piosenek Paula, zanim w ogóle wysłuchał jednej z twoich”.
Musiałbyś zrobić 59 piosenek Paula, zanim w ogóle wysłuchał jednej z twoich
Harrison wydawał płyty w latach 70., a po śmierci Johna Lennona w 1980 roku ograniczył solowe projekty. W 1988 roku wraz z Tomem Petty, Jeffem Lynne, Bobem Dylanem i Royem Orbisonem założył The Traveling Wilburys, co według Harrisona było jedną z najprzyjemniejszych rzeczy, jakie zrobił.
Harrison odkrywał także muzykę indyjską, wciągając się w filozofię i religię Wschodu.
Jego pasję było ogrodnictwo i filmy – jego firma HandMade Films wyprodukowała m.in. „Żywot Briana” (1979), w którym nawet zagrał epizod.
George Harrison zapadł na raka płuc w wieku 58 lat. Po nieudanej operacji na początku listopada 2001 r. zaczął przygotowywać się do śmierci, spotykając się z przyjaciółmi i rodziną, aby się pożegnać.
Ostatnie godziny spędził z żoną, synem i Ravim Shankarem. Zmarł 29 listopada 2001 roku w Los Angeles. Zgodnie z tradycją Kryszny, został poddany kremacji już kilka godzin po śmierci.
Jego żona Olivia i syn Dhani wydali oświadczenie: „Opuścił ten świat takim, jakim w nim żył, świadomy Boga, nieustraszony śmierci i spokojny, otoczony rodziną i przyjaciółmi.
Bob Dylan był jednym z wielu składających mu hołd słowami. Powiedział „George był gigantem, wielką, wielką duszą. Był jak słońce, kwiaty i księżyc i będziemy za nim niezmiernie tęsknić”.
George Harrison & Ringo Starr – While My Guitar Gently Weeps