Eric Burdon, wokalista legendarnego zespołu The Animals, który wystąpił jako główna gwiazda festiwalu Thanks Jimi we Wrocławiu w 2014 roku, podczas konferencji prasowej z polskimi dziennikarzami wspominał postać Jimiego Hendriksa.
„Kiedy [Jimi Hendrix] po raz pierwszy przyjechał do Londynu, z jakiegoś powodu znalazłem się z nim sam na sam w pomieszczeniu, w którym był włączony telewizor, mimo iż nie leciało w nim nic godnego uwagi.
[quote_box_right]„Sztuka jest czymś, co powinno wypływać spod ziemi. Większość ludzi uważa, że powinna pochodzić z gór y, od bogów, ale w Nowym Orleanie muzyka wyziera wprost s pod chodników. To spod ziemi, w której pochowani są nasi przodkowie, wypływa cała nasza kultura”.[/quote_box_right]
Był to jeden z programów BBC z serii „The Black And White Minstrel Show”, gdzie przebrani faceci z wymalowanymi na czarno twarzami, w białych rękawiczkach i kapeluszach oraz piękne kobiety w sukniach balowych śpiewali naiwne piosenki, które biali ludzie uważali za muzykę z Nowego Orleanu.
Było to bardzo obraźliwe w stosunku do czarnych ludzi, ale Jimi nic nie powiedział, tylko siedział tam i obejrzał w spokoju cały program. Wtedy zdałem sobie sprawę, że ten koleś potrafi zrobić i znieść wszystko, żeby osiągnąć swój cel, nawet jeśli oznacza to oglądanie takiego badziewia w telewizji”.
Jimi Hendrix był purpurowym kosmitą
„Moje drugie wrażenie było takie, że Jimi był kosmitą. On nie był czarny, on był purpurowy! Miał świetne poczucie humoru. Nie powiedziałbym, żebyśmy zostali bliskimi przyjaciółmi, bo on był osobą, którą trudno nawiązać takie głębokie relacje. Był w pewnym sensie pustelnikiem, ale ja rozumiałem, dlaczego…”