Monterey – pasmo magicznych chwil
Spytany o słynny Monterey Pop Festival w 1967 roku, na którym wystąpili zarówno The Animals jak i Jimi Hendrix, Eric Burdon powiedział:
„To było pierwsze zgromadzenie religijne, w jakim brałem udział. To było coś więcej niż tylko muzyka popularna. Ludzie, którzy tam byli, byli dla mnie ważni, czuli to samo co ja, tak samo jak ja byli marzycielami. Od tamtej pory nigdy już nie byłem na żadnym innym festiwalu rockowym. Dla mnie Monterey to był taki festiwal rockowy, który królował nad wszystkimi innymi; był tak dobrze zorganizowany, a ludzie, którzy tam byli, byli najwspanialsi na świecie. Ktoś powiedział mi jakiś czas później, że będzie fajny festiwal rockowy w stanie Nowy Jork o nazwie Woodstock…
[quote_box_right]”Dla mnie Monterey to był taki festiwal rockowy, który królował nad wszystkimi innymi; był tak dobrze zorganizowany, a ludzie, którzy tam byli, byli najwspanialsi na świecie.”[/quote_box_right]
Na pytanie czy pójdę, odpowiedziałem, że nigdy w życiu! Owszem, z Woodstock powstał dobry film, także było to wielkie przedsięwzięcie kinematograficzne, ale w międzyczasie, poza fragmentami które weszły do filmu, działo się dużo złych rzeczy. Było tam też oczywiście kilka magicznych momentów, które wspaniale uwieczniono na taśmie, ale w porównaniu z nimi Monterey był pasmem magicznych chwil. Na przykład spędzanie czasu poza sceną z Jimim Hendriksem… To było niesamowite! Jednej z nocy spaliśmy na zewnątrz pod gołym niebem, a Jimi wspiął się na słup elektryczny i podpiął swój wzmacniacz. Wszyscy spodziewaliśmy się, że zaraz rozsadzi nam uszy, i niektórzy już szykowali się do odejścia, ale on nagle zagrał tak delikatnie i wspaniale; to była słodka, piękna muzyka.
Wielu ludzi nie rozumie, że piękno jego gry leżało w tych cichszych, spokojniejszych momentach. Im bardziej delikatnie i lekko grasz, tym w połączeniu z mocnym nagłośnieniem daje to więcej siły. Byłem świadkiem jak Jimi brał gitarę i dmuchał na klucze na główce gitary, a podkręcony wzmacniacz buchał dźwiękiem – on po prostu kreował elektryczną burzę! Był niesamowitym technikiem, tak samo jak znakomitym muzykiem, znacznie wyprzedzającym swoją epokę”.