Ciekawa, archiwalna wypowiedź Alberta Kinga o Jimim Hendrixie. Bluesman otwarcie powiedział, że to co robi Jimi, to nie jest prawdziwy blues. W sumie to chyba nikt nigdy nie uważał Jimiego za prawdziwego bluesmana, bo on był ponad to. Hendrix stworzył swój własny kosmos gitary elektrycznej…
Przypominamy, że Albert King to legendarny muzyk bluesowy, który miał duży wpływ na rozwój tego gatunku. Jeden z trzech „królów” bluesa” obok B.B. Kinga i Freddiego Kinga, z powodu swej wagi nazywany „The Velvet Bulldozer”. Był samoukiem i zaczynał na własnoręcznie skonstruowanej gitarze. Później najczęściej używał Gibsona Flying V, którego nazywał Lucy. Przyczynił się do ukształtowania bluesa elektrycznego i inspirował wielu kolejnych artystów. Kilka jego utworów (takich jak „Born Under a Bad Sign”) stało się klasykami gatunku.
Wspominając „Foxy Lady” Jimiego (który, jak sądził, nazywał się „Sophisticated Lady”), Albert King powiedział: „To nie był blues. Wszyscy mówili: 'No cóż, on jest cholernie dobrym bluesmanem’. Nie ma mowy człowieku.” Albert przypomniał sobie także show, w którym razem występowali: „Zagraliśmy razem mini koncert. I tego wieczoru dałem mu lekcję bluesa. Ja z łatwością mogłem zagrać jego utwory, ale on nie potrafił zagrać moich.”
Dałem mu lekcję bluesa. Ja z łatwością mogłem zagrać jego utwory, ale on nie potrafił zagrać moich
Zapytany o bluesowy utwór „Red House” w wersji wykonywanej przez Hendrixa, Albert King odpowiedział: „Wydaje mi się, że kiedyś to od niego słyszałem. O tak… duże, wysokie wzmacniacze ułożone jeden na drugim… Wciskał przycisk i zaciągał się dymem, naciskał przycisk i brał coś innego, brał gitarę i podpalał ją, wbijał ją w swój wzmacniacz… Ale wiem, co pominął. Pominął podstawową część bluesa.”
Pominął podstawową część bluesa