Na Twoim albumie „Zen#4 – Music for Meditation & Celebration” uzyskałeś specyficzne brzmienie gitary (zdradźmy czytelnikom, którzy jeszcze nie mieli okazji go posłuchać, że jest to album nagrany solo!) – czy możesz powiedzieć nam jakich efektów użyłeś?
Używałem mniej więcej klasycznych efektów gitarowych: distortion, chorus, tremolo, delay. W „Up Jumped Spring” wykorzystałem tremolo dla zaakcentowania sygnatury czasowej ¾ (to trochę tak jakby skorzystać z perkusji, nie mając jej fizycznie), natomiast w „Naima” dla uzyskania podobnego efektu użyłem delay i reverse delay (delay utrzymuje puls podczas gdy ja gram melodię). W utworze „Spring 2018” wykorzystałem sitarowy efekt Electro Harmonix. Prawdę mówiąc, bardzo chciałem zakupić sitar Danelectro, ale nie udało mi się go znaleźć przed wejściem do studia. Myślę, że efekty są naprawdę sporą częścią tej płyty, w której produkcji bardzo pomógł mi w tym Matteo Pellizzola – początkowo, Matteo miał być inżynierem dźwięku, a skończyło się tym, że wraz ze mną jest jej współproducentem.
Oprócz gitary, grasz również na ukulele i rogu tybetańskim. Czy było to Twoim zamysłem od początku, czy w trakcie nagrań, w poszukiwaniu odpowiedniego wyrazu emocji, postanowiłeś sięgnąć po dodatkowe instrumenty?
Żyjąc w czasach, w których bardzo często pojawiają się plastikowe dźwięki, staram się korzystać z prawdziwych, kiedy tylko się da. Mam więc ogromną kolekcję instrumentów, na których mogę grać: gitary, ale też kilka basów, lap steel, mandolina, theremin, różne perkusje, – to naprawdę świetna zabawa! Ukulele jest interesujące, ale chciałem użyć go jako instrumentu solowego, ponieważ wydaje mi się, że raczej nikt nie używa go do głównych partii. A róg tybetański jest pięknym instrumentem, naprawdę trudnym do zagrania, więc dodał (jak sądzę) egzotyczne intro do ostatniego utworu. Jest jeszcze jeden outtake (moja wersja „Can’t Find My Wy Home” Blind Faith), w którym grałem na 12 strunach, ale wydawało się, że nikomu nie spodobał się ten utwór, więc nie użyłem go na płycie i wypuściłem jako specjalny utwór na moją stronę Soundcloud.
Można posłuchać go znaleźć tutaj:

Zdaję sobie sprawę, że 12 strunowa gitara nie jest najwdzięczniejszym instrumentem do grania, jednak – zwłaszcza po odsłuchaniu tego utworu, odczuwam lekki żal, że nie pojawił się na płycie. Uwielbiam jej brzmienie i w takim razie – możesz mnie uznać za pierwszą osobę, której ten utwór się bardzo spodobał! Wracając jednak do meritum – wymieniłeś całą artylerię sprzętu muzycznego, jakim dysponujesz. A jak wygląda Twoja kolekcja gitar? Masz pośród nich jakąś ulubioną?
Nie jestem jakimś bogaczem, więc nie posiadam dziesiątek gitar! Najpiękniejsza, jaką mam, to Gibson 175, ta, na której najczęściej gram – to Epiphone Casino, natomiast Jim Reed Teelcaster z przetwornikami P58 to prawdziwy badass! Nadal mam też swojego pierwszego elektryka, Strata z 1983 roku, a kiedy chcę skopać tyłki, mam bardzo ładną Manne (model Semiacustica). Dodałbym jeszcze gitarę klasyczną i lap steel, i to mniej więcej wszystko!
Zdradź nam w takim razie jeszcze, kim są Twoi muzyczni influencerzy?
W zasadzie – wszyscy, od minimalistów po Beatlesów, od balijskiego gamelanu po Bacha.