Jakoś ciężko połączyć dwie estetyki muzyczne, które reprezentują AC/DC i Iggy Pop, ale ten ostatni ujawnił ostatnio, że taka współpraca mogła się wydarzyć. Iggy Pop został kiedyś poproszony o dołączenie do australijskich hard rockowców, czuł jednak, że nie nadawałby się do tej roli.
Rozmawiając z The New York Times, Iggy Pop, obecnie 75-letni były frontman The Stooges przyznał, że taka oferta pojawiła się kilka dekad temu i nie był w stanie jej zaakceptować: „Mieli menadżera wiele lat temu, zanim zreformowałem The Stooges, i zanim przeprowadziłem się do Anglii”. Iggy czuł wówczas tak, jakby nie do końca pasował do tego „rachunku”.
Iggy kontynuował: „Ten facet powiedział: 'Czy jesteś zainteresowany dołączeniem do AC/DC?’. Szukali piosenkarza. Słuchałem ich płyty. Pomyślałem, że nie zmieściłbym się w tej formule. To nie było tak, że myślałem: 'Ugh, nie lubię ich’. To było całkiem dobrze zrobione. Wykonują staranną pracę, ale nie byłem tym, czego potrzebowali.”
Nie byłem tym, czego potrzebowali
Opowiadając o Bonie, pierwszym frontmanie AC/DC, który zmarł w 1980 roku, Iggy Pop powiedział: „Miałem gdzieś cudowne spotkanie z Bonem, obaj byliśmy pijani i naćpani. Czasami widzę obrazy. Idę za nimi, nie pamiętam, ale to ja z Bonem. Kochałem to, co robił”.