Ritchie Blackmore wielokrotnie powtarzał, że wpływ na Deep Purple miało to, co Led Zeppelin zrobili na swoim pierwszym albumie. Skłoniło to Purpli do zmiany brzmienia i uczynienia utworów cięższymi na pierwszych kilku płytach. Ale, jak powiedział Blackmore, Zeppelini też „wzięli to” od kogoś innego, a był to Jeff Beck i jego zespół.
Oto, co Ritchie Blackmore powiedział o Becku w obszernym wywiadzie dla International Musician, w marcu 1975 roku: „Lubię Jeffa. To mój ulubiony gitarzysta. Jest wielu gitarzystów, którzy są pomijani. Kiedy sam jesteś gitarzystą, masz tendencję do pogrążania się w tym, co robisz. Oczywiście znam wiele sztuczek, ale za każdym razem, gdy patrzę na Becka, myślę: 'Jak on to, do cholery, robi?’. Te pojawiające się znikąd echa… Może zagrać bardzo cichy pasaż bez sustainu, a w następnej sekundzie nagle przyspieszyć na gryfie z całym tym wybrzmiewaniem. Wydaje się, że sustain ma na wyciągnięcie ręki, jednak nie stosuje go cały czas, tylko wtedy, gdy ma na to ochotę”
Oczywiście znam wiele sztuczek, ale za każdym razem, gdy patrzę na Becka, myślę: 'Jak on to, do cholery, robi?
Ciekawie brzmiała też odpowiedź Blackmore’a na pytanie o to, czy są jacyś amerykańscy gitarzyści, których uważa za wartościowych? Ritchie odparł, po chwili rozgadując się trochę nie na temat: „Szczególnie Tommy Bolin. W grupie Stray Dog jest gość, którego trochę słuchałem przed drzwiami Record Plant, kiedy nagrywał i brzmiał świetnie… Nie wiem, kim on jest. Jedyną rzeczą, a którą mogę krytykować amerykańskich gitarzystów, to to, że wszyscy wydają się brzmieć tak samo, gdy grają rock. Mają to fuzzowe brzmienie, nie wiem, czy to ich wzmacniacze, czy nie. Mogą być genialni, ale z jakiegoś powodu nie przejmują się zbytnio swoim brzmieniem. Kiedy przechodzą na wysokie tony – wiem, że to może być wina amerykańskich wzmacniaczy, bo sam ich używałem – mocno trzeszczą. Gdy tylko znajdą się w wysokim rejestrze, zaczynają grać fałszywym distortionem, który jest wbudowany we wzmacniacze. Każdy wzmacniacz sprzedawany na rynku amerykańskim wydaje się być zbudowany w ten sposób, że jak tylko wejdziesz w wysoki rejestr, daje te zniekształcenia i one są słyszalne. Brzmi to tak, jakby głośnik miał się rozpaść, to dziwny dźwięk, ale zawsze wiadomo, że to amerykański wzmacniacz. Masz dużo fret noise’u i przydźwięku strun, gdy pojawiasz się na górce. Brzmi to tak, jakby wzmacniacz próbował grać ponad swoje możliwości.”
Jedyną rzeczą, a którą mogę krytykować amerykańskich gitarzystów, to to, że wszyscy wydają się brzmieć tak samo, gdy grają rock