The Police byli niewątpliwie jednym z najpopularniejszych zespołów, które wyłoniły się na wczesnym etapie postpunku, ale to tylko jedna z kilku znaczących kapel, które przyczyniły się do światowej mody na soft rock, new wave, cze new romantic. Brały w tym udział kapele takie jak Talking Heads i Simple Minds, a The Police najbardziej spośród nich aspirowali do rockowego kanonu. I dlatego oberwało im się od lidera Deep Purple.
Ritchie Blackmore nie lubił tego, co stało się z muzyką w tamtym okresie, paradoksalnie samemu z własną kapelą Rainbow także skręcając w bardziej popowe klimaty. Co najciekawsze, obwiniał za to głównie jedną kapelę: The Police.
Chociaż zespół Stinga, Andy’ego Summersa i Stewarta Copelanda rozpadł się rok wcześniej, to w 1987 roku Blackmore rozmawiał z Metal Hammer i wyraził swoją wielką niechęć do tej grupy i ich dopracowanych, trudnych zagrywek.
Kiedy zapytano go o reaktywację Deep Purple w 1984 roku i ich dalsze perspektywy, Ritchie odpowiedział, że Purple są na dobrej drodze (cytujemy za FarOut Magazine): „Myślę, że to było w pierwszej części trasy w Australii. Nagle zdałem sobie sprawę, że jest luka dla tego typu muzyki, ponieważ tylko ZZ Top robiło tak agresywne rzeczy.”
Wszyscy grali jak The Police. I czy mogę tutaj powiedzieć, że nienawidzę The Police?
Wracając do wypełniania „luki” Blackmore dodał: „Po prostu nie było zespołu grającego tak ziemskiego rocka. Nasza muzyka nie jest sztuczna i nie ma w niej tego blichtru”.
Wypowiadając się na temat natury muzyki rockowej po powstaniu The Police, Ritchie przypomniał sobie uwagę Rogera Glovera, który także twierdził, że grupy takie jak Deep Purple będą istnieć zawsze, ponieważ świat potrzebuje ich jako odpowiedź na takie zespoły jak The Police.
Czyli nie ma tego złego…