Steve Lukather, zastanawiał się nad tym, jak zmienił się przemysł muzyczny w ciągu ostatnich dziesięcioleci, i zakwestionował rolę tradycyjnych wytwórni płytowych w świecie, w którym masowa obecność w mediach społecznościowych jest ważnym elementem sukcesu.
Przypominamy dla lepszego kontekstu, że Herman Li z DragonForce nie tak dano przekonywał, iż masowa liczba fanów w społecznościówkach daje zespołom siłę przetargową przy podpisywaniu się z wydawcami. Z rozmów z polskimi artystami wiemy, że dokładnie tak to działa – najpierw trzeba zbudować własną bazę fanów, a potem dopiero starać się o jakiegoś wydawcę, by ten włożył jakiś minimalny choćby wysiłek w promocję.
W niedawnej rozmowie na youtube’owym kanale Rock History Music, Steve Lukather przekonywał, że w dzisiejszych czasach zmieniły się zasady promowania muzyki i docierania z nią do słuchaczy (spisane przez Ultimate Guitar): „Młodym ludziom naprawdę trudno jest się szeroko rozwinąć, tak jak my mieliśmy szczęście, gdy byliśmy młodzi. Możesz mieć jeden singiel, a cała twoja kariera może z niego rozkwitnąć. W dzisiejszych czasach jeśli nie masz tej jednej piosenki i miliona obserwujących na Instagramie, możesz nawet skomponować ’Sgt. Pepper’s’ i nikt się tym nie zainteresuje.”
Możesz nawet skomponować ’Sgt. Pepper’s’ i nikt się tym nie zainteresuje
Luke kontynuował: „To jest krok wstecz. To jest jak: 'Chwileczkę, po co ci wytwórnia płytowa, skoro możesz skłonić tak wielu ludzi do słuchania twoich rzeczy?’ A więc to nie ma sensu. Więc to zupełnie inny świat”.