Jeśli chodzi o traktowanie supportów przez główne gwiazdy, to różnie bywało. Jedni żyli w przyjaźni i razem balowali, inni zazdrościli drugiemu zespołowi lub wręcz się go obawiali. W ostatnim niedawnym wywiadzie Steve Lukather zaskoczył wszystkich swoimi wspomnieniami, w których wspomniał o tym jak na początku kariery Toto robiło za support act dla Rush, a Geddy Lee i spółka podkładali im kłody pod nogi.
Rozmawiając z Jay Jay Frenchem w podcaście byłego gitarzysty i menadżera Twisted Sister „The French Connection”, Steve Lukather rozwinął te wspomnienia (transkrypcja za pośrednictwem Rock Celebrities): „Chcieliśmy grać rocka, byliśmy zespołem rockowym, a mimo wszystko oni zakwalifikowali nas do kategorii cipowatych zespołów. A my ostaliśmy się do rockowych rozgłośni radiowych i dawaliśmy występy. Otwieraliśmy występy Rush, a oni wyciągnęli nam wtyczkę z gniazdka. Myślę, że wypadaliśmy zbyt dobrze więc wyciągnęli z tego konsekwencje.”
Otwieraliśmy występy Rush, a oni wyciągnęli nam wtyczkę z gniazdka
Okazało się, że wyciągnięcie wtyczki z prądu było całkiem dosłowne. Jak dodaje Lukather: „To było cholernie dziwne. Rozumiem o co chodziło, ale to naprawdę było tak, że byliśmy zespołem otwierającym i byliśmy właśnie tak traktowani. Ujmę to w ten sposób. To było w latach 70. Jeśli byłeś supportem, headliner mógł cię wydymać. Gorsze światła lub coś innego. Myślę, że w nieświadomości zagraliśmy przez jakieś trzydzieści sekund i jedyne, co wówczas słyszałem, to Jeff Porcaro grający na perkusji i Lenny Castro grający na perkusjonaliach.„
To było w latach 70. Jeśli byłeś supportem, headliner mógł cię wydymać