Zespół Rush zakończył karierę koncertową w 2015 roku przejściem na muzyczną emeryturę perkusisty Neila Pearta, ale dopiero śmierć Pearta w 2020 roku, zakończyła karierę zespołu na dobre. Dzisiaj jednak niespodziewanie pojawiło się światełko w tunelu.
W nowym wywiadzie dla kanału Make Weird Music gitarzysta Alex Lifeson ujawnił, że muzykowanie z kolegą z zespołu, wcale nie musiało się zakończyć na zawsze. Chociaż nie znamy żadnych szczegółów, to możliwość przyszłej współpracy Alex Lifeson – Geddy Lee powinna zelektryzować większość fanów Rush.
„Po zakończeniu ostatniej trasy koncertowej w 2015 roku zacząłem samodzielnie pisać i robić kilka rzeczy” – wyjaśnia Lifeson. „Geddy pracował nad swoją książką. Rozmawialiśmy o spotkaniu się i robieniu rzeczy razem, ale był to dla niego bardzo, bardzo zajęty czas, nawet po tym, jak skończył pisać książkę. Więc nigdy nie mieliśmy okazji, aby usiąść i zacząć pracować lub po prostu dobrze się razem bawić ”.

Alex dodaje: „Nadal o tym rozmawiamy i jestem pewien, że tak zrobimy. Oczywiście, teraz, podczas pandemii, to trochę przegrana sprawa, ale oboje jesteśmy chętni, żeby znów połączyć siły. Naprawdę dobrze się nam razem pracuje. Więc zobaczymy, co się wydarzy”.
Nadal o tym rozmawiamy i jestem pewien, że tak zrobimy. Oczywiście, teraz, podczas pandemii, to trochę przegrana sprawa, ale oboje jesteśmy chętni, żeby znów połączyć siły. Naprawdę dobrze się nam razem pracuje. Więc zobaczymy, co się wydarzy
Przypominamy, że pod koniec 2015 roku Peart zasugerował, że „przechodzi na emeryturę”, a rok później Geddy Lee zgodził się, by zespół zaprzestał koncertowania. W 2018 roku Lifeson potwierdził w wywiadzie: „W zasadzie skończyliśmy. Po 41 latach uznaliśmy, że to wystarczy”.
Jednak zarówno Lifeson, jak i Lee stwierdzili, że nie byli gotowi na całkowite zaprzestanie grania. Po czym Peart zmarł 7 stycznia 2020 roku po długiej walce z rakiem mózgu… Lifeson powiedział jeszcze w cytowanym wywiadzie: „Po śmierci Neila bardzo trudno było zainspirować się lub zmotywować do gry. Jak możesz sobie wyobrazić, byliśmy bardzo, bardzo blisko. Tracisz każdego, kto jest blisko , to głęboka sprawa.”
Gitarzysta powiedział, że po prostu nie miał ochoty grać, a pandemia Covid-19 również osłabiła jego chęć powrotu do gry. Ale dodał też: „Dla mnie ten pierwszy rok żałoby jest kamieniem milowym, a kiedy już go miniesz, myślę, że… nie wiem. To rocznica, którą obchodzisz i staje się ona trochę łatwiejsza”.
