Choć na scenie emanuje siłą i pewnością siebie, James Hetfield – lider Metalliki – nie ukrywa, że zmaga się z demonami, które często trudniej mu pokonać niż okiełznać tłumy fanów na stadionach. Mówił o tym kilka razy, a ostatnio wrócił do tego wątku podczas sesji Q&A po premierze filmu dokumentalnego „Metallica Save My Life” na festiwalu Tribeca w Nowym Jorku.
Przypomnijmy, że film „Metallica Save My Life” przygląda się światu zespołu Metallica przez pryzmat życia jego fanów, ale też samych członków zespołu, którzy przez ponad cztery dekady wspierali się nawzajem w chwilach wzlotów i upadków, prób i triumfów. Na razie obraz zbiera jak najlepsze recenzje.
Podczas wspomnianej konferencji Q&A, James Hetfield przypomniał, że problemy ze zdrowiem psychicznym mogą dotyczyć każdego — także gwiazd rocka. To nie jest coś, co mija samo. To codzienna walka, z którą się mierzymy, ale nigdy nie jesteśmy sami.
James powiedział (spisane przez Blabbermouth.com):
„Gdy wychodzę na scenę, czuję się swobodniej niż w zwykłych sytuacjach życiowych. Tam mogę być naprawdę sobą. Fani to czują i doceniają autentyczność. To coś zupełnie przeciwnego do tego, w jaki sposób zostałem wychowany.”
Przed trasą często mam sny, w których gitara staje się gumowa albo nie mogę podejść do mikrofonu. Ale gdy tylko wychodzę na scenę i zaczynam grać, wszystko wraca na swoje miejsce. To moje miejsce.
Gitarzysta zaznaczył także, że stara się nie walczyć z tym, jak odbierają go inni. Zamiast tego akceptuje, że dla wielu fanów jego muzyka była ważnym elementem życia: „Nie mam pojęcia, przez co przechodzą ci ludzie. Oni myślą, że mnie znają, ale tak naprawdę nie mają pełnego obrazu. I to jest w porządku”.
Hetfield podkreślił też, że niedoskonałość na scenie ma dla niego ogromne znaczenie, zwłaszcza że Metallica przeszła jako zespół długą drogę:
Po tylu latach działalności wciąż się rozwijamy, wciąż się uczymy. Dopuszczamy błędy i wyciągamy z nich wnioski. To jest istota bycia człowiekiem. Życie nie dzieje się przeciwko mnie, tylko ze mną. To ważne, żeby zaakceptować zarówno dobre, jak i złe chwile
Na zakończenie Hetfield podkreślił, że powrót do domu to powrót do codzienności, gdzie nie ma miejsca na gwiazdorstwo: „Wracasz do domu, a tam lista obowiązków: 'Proszę bardzo, zajmij się tym i tamtym” — śmieje się Hetfield. „Mam szczęście, że mogę doświadczać dwóch światów – sceny i prywatności.”
Naprawdę nie mam na co narzekać