W studenckim klubie Zaścianek wystąpiła legendarna formacja Proletaryat. Orkiestra Oleya pojawiła się w Krakowie 22 marca 2019 r.
Wierzyć się nie chce, że Proletaryat grzmi już ponad 30 lat. Z oryginalnego składu kwartetu założonego w 1987 roku w składzie grają nieprzerwanie lider i wokalista w jednej osobie, Tomasz Olejnik i basista Dariusz Kacprzak zwany Kacprem. W 1996 roku za proletariacką perkusją zasiadł i siedzi do dziś Robert „Mały” Hajduk, zaś za gitarowe riffy od 11 lat odpowiada Wiktor Daraszkiewicz.
Niewielki, klimatyczny klub wypełnił się fanami już podczas supportującego Proletaryat występu zespołu Amok. Rozstrzał wiekowy był duży – obok studentek i studentów w klubie dało się zauważyć fanów, którzy pewnie Proletariatowi kibicują od początku jego działania.
Po krótkim intro panowie dziarsko wkroczyli na scenę i zaczęła się niemal dwugodzinna jazda bez trzymanki. Setlista była stworzona niemal z 30 numerów, kwartet sięgnął zarówno po największe przeboje ze starych płyt, ale i nie zabrakło nowszych numerów, łącznie z zapowiadającym tworzoną właśnie płytę, która – jak to Oley zapowiedział – może ukaże się jeszcze w tym roku. Oby, bo panowie łoją zawodowo. Pomimo upływu lat moc nie przemija, Tomek śpiewa świetnie. Mocarnie, czysto, ekspresyjnie. Bas Kacpra brzmi świetnie napędzany „lodówką” Ampega i wraz z bębnami niemiłosiernie okładanymi przez Małego tworzą maszynkę rytmiczną, która błyskawicznie spowodowała tumult pod sceną i małe pogo, które trwało do ostatnich nut koncertu. Mięsiste i drapieżne riffy Daraszkiewicza świetnie dopełniały całości.
Z wielką przyjemnością szedłem na ten koncert, bo Proletaryat mi się dobrze kojarzy. Panowie grali niemal 30 lat temu na współorganizowanych przeze mnie dwóch pierwszych finałach WOŚP w moim rodzinnym mieście i byłem ciekaw, jak odbiorę tę ekipę po latach, zwłaszcza, że zmieniła się połowa składu. No i jest moc. Zero reklamacji. Oley być może dziś ma trochę mniej włosów niż wtedy, ale forma wokalna nie przemija. Kacper – jak to się mówi – nic się nie zmienił. Rock’n’roll konserwuje. Wraz z pozostałymi muzykami kwartetu tworzą świetną maszynę, która takich słuchaczy jak ja, takich z grupy starszaków, bez zbytniej egzaltacji zabiera w podróż machiną czasu cofając nas o ćwierć wieku. Ale widząc reakcje dwudziestoletnich ludzików w czarnych odzieniach płci obojga myślę sobie, że szczery i profesjonalnie podany przekaz łamie granicę wieku. Zwłaszcza, że jak sam Kacper zauważył, teksty tworzone do ich piosenek 30 lat temu cały czas są niestety aktualne. Dobrze, że chłopakom cały czas się chce i widać, że chce się bardzo. Jest w tym moc i radość grania. Tym bardziej niecierpliwie czekam na nową płytę. Mam nadzieję, że Oley dotrzyma słowa i nowy krążek Proletaryatu będzie dostępny jeszcze w tym roku, a jego promocja będzie okazją do kolejnego koncertu w Krakowie. Wybiorę się bez aparatu, żeby bezkarnie potrzepać siwizną przy barierkach, a może nawet pójdę w jakieś małe pogo….
Tym razem aparat jednak miałem pod ręką, więc zapraszam do obejrzenia galerii zdjęć z krakowskiego koncertu kwartetu z Pabianic.
Zdjęcia, tekst Sobiesław Pawlikowski