W tym roku Urszula, popularna rockowa wokalistka, świętuje dwudziestolecie wydania płyty „Biała droga”. Płyty, która stała się kultowa w środowisku muzycznym i nie tylko. Płyty, która była wielkim kasowym hitem, a single takie jak „Na sen” czy „Niebo dla ciebie” nie schodziły z pierwszych miejsc list przebojów radiowych. Z tej okazji Urszula z zespołem wyruszyła w jubileuszową trasę po Polsce. 30 marca w ramach tej trasy zawitali na koncert do warszawskiej Stodoły. Mnie, jako fana gitary i talentu śp. Staszka Zybowskiego, nie mogło na nim zabraknąć.
Koncert zapowiadany był na godzinę dwudziestą, więc pojawiłem się pół godziny wcześniej, by rozejrzeć się za znajomymi muzycznymi twarzami. Nie myliłem się – muzyków było wielu. Można było wypatrzyć m.in. Kostka Yoriadisa, Darka Kozakiewicza czy, ku mej uciesze, mojego serdecznego kolegę Sebastiana Piekarka.
Koncert odbył się na niedawno otwartej małej sali, na piętrze klubu Stodoła. Pomyślałem, że to dobrze, bo kameralny nastrój lepiej odda klimat utworów. Scena w całości zagospodarowana była sprzętem muzyków, wszystko światowej klasy. Gitary Gibson, PRS, Fender, wzmacniacze Marshall i Matchless mówiły o klasycznym rockowym charakterze brzmienia, które niebawem miało uderzyć z głośników.
Usadowiłem się spokojnie przy barze i czekałem na koncert.
Tuż po godzinie dwudziestej na scenie pojawili się Marek Sierocki oraz Sławomir Drygalski w roli prowadzących. Wspominali kulisy powstawania „Białej drogi”. Nie mogli tu nie przypomnieć postaci śp. Staszka Zybowskiego, partnera Urszuli i kompozytora całej płyty, według mnie jednego z lepszych polskich gitarzystów.
Po krótkiej zapowiedzi, przy gromkich owacjach na scenie pojawiła się Urszula z zespołem. Zaczął się koncert pełen hitów z przełomu millenium. Na pierwszy ogień poszły utwory „Niebo dla ciebie” i „Na sen”, czyli sztandarowe piosenki Urszuli, niemalże chórem zaśpiewane przez publiczność. Później „Rysa na szkle” oraz „Anioł wie”, pochodzące tym razem z albumu „Supernova”. Po tych piosenkach nastąpiła drobna niespodzianka – Urszula zaprosiła chórzystkę Dorotę Kopkę-Broniarz, która zaśpiewała solowo anglojęzyczny utwór. Po tej piosence na scenę weszli przedstawiciel wytwórni Sony BMG oraz Marek Kościkiewicz, który był szefem wytwórni Zic Zac, która wydała „Białą drogę”. Wręczyli artystce jubileuszową złotą płytę z okazji dwudziestolecia wydania tego świetnego albumu. Po krótkich uroczystościach muzyczna uczta rozgorzała na dobre.
Na scenie pojawił się gość muzyczny Damian Ukeje, który podczas koncertu wykonywał partie Kostka Yoriadisa z tej płyty. Wspólnie zaśpiewali piosenkę tytułową „Biała droga”. Następnie „Millenium”, cover Zeppelinów „What Is And What Should Never Be” oraz sztandarowy utwór Urszuli wykonywany na koncertach – „Malinowego króla”. Następnie na scenie została sekcja w postaci bębniarza Krzysztofa Polińskiego i basisty Michała Burzymowskiego, wykonująca solowe popisy. Dało się zauważyć, że Urszula bardzo szanuje swój zespół, jest z nim zżyta i bardzo go promuje, dając okazję do solowych prezentacji.
Następnie usłyszeliśmy „Luz blues” w mocno przearanżowanej wersji, jakby psychodeliczno-orientalnej, a po nim ponownie utwór z „Białej drogi” – „Lewiatana”. Po tej energetycznej dawce w solowej odsłonie pokazał się kolejny z muzyków. Na scenie w półmroku został Sławek Kosiński – gitarzysta zespołu, który na gitarze Gibson Les Paul pokazał swoje umiejętności gry muzyki klasycznej. Najpierw na piezo, później już z dopalonym przesterem. Po gromkich owacjach dla jego talentu na scenie ponownie pojawiła się Urszula, która w duecie ze Sławkiem wykonała akustyczną wersję „Żegnaj więc” – jednego z późniejszych jej singli, już po erze Staszka Zybowskiego.
Zaraz po tej nastrojowej balladzie cały zespół wrócił na scenę, by mógł zabrzmieć charakterystyczny rockowy riff do „Żegnaj więc”. Na uwagę zasługuje duet gitarowy Sławek Kosiński i Piotr Mędrzak – panowie znakomicie się uzupełniali, grając na zmianę riffy i sola, każdy w swoim odmiennym stylu. Na koniec nieodżałowany „Konik na biegunach” i tak minął muzyczny wieczór. Oczywiście skandujący o bis fani nie musieli długo czekać. Artyści wrócili na scenę i dali kolejny minikoncert, grając m.in. „Dmuchawce, latawce”.
Koncert trwał ponad dwie godziny. Fani opuszczali sale z uśmiechami na ustach. Mnie pozostaje życzyć Urszuli kolejnych lat w tak doskonałej formie muzycznej oraz kolejnych tak znakomitych płyt jak „Biała droga”.