Tomasz Walkowski to gdyński gitarzysta, którego zawodowe losy gnają po całym świecie. Jednak kiedy tylko może chwyta gitarę i komponuje, gra, nagrywa. Właśnie zbliża się premiera jego pierwszej solowej płyty pod szyldem Weekender & Rudiger. Gwarantujemy, że czegoś tak stylowego i gitarowego dawno nie słyszeliście!
Walkowski jest jeszcze mało znany w „środowisku”, ponieważ, jak pisaliśmy, codzienna praca (Tomek jest marynarzem) utrudnia mu systematyczne i metodyczne działania na rzecz swojej muzycznej kariery. Jego projekt Weekender ma już jednak parę ładnych lat i można powiedzieć, że metodą prób i błędów doczekał się w końcu albumu, na który zasługiwał.
Słyszeliśmy w Redakcji TopGuitar cały materiał o nazwie „The Lighthouse” i jesteśmy nim oczarowani. Na recenzję przyjdzie jeszcze czas, ale już teraz musimy podzielić się z Wami tym odkryciem. Tu nie ma miękkiej gry, to jest czysty southern rock w jego najbardziej pustynnej i surowej odmianie.
Odsłuch dwóch pierwszych kawałków („The Sun Saves My Soul” i „Earth Died”) dostępny jest na końcu tego artykułu.

Materiał jest bardzo wyselekcjonowany i spośród wielu kawałków, które napisał, Tomek wybrał dziesięć stanowiących jednocześnie około 5 lat jego pracy. W tym projekcie Walkowski jest zarówno kompozytorem i aranżerem wszystkich utworów, a także gra na gitarach. Za linie basu i bębny odpowiedzialni byli muzycy sesyjni, z którymi gitarzysta współpracuje online.
Zanim posłuchacie dwóch pierwszych kawałków, które można potraktować jak single zapowiadające, przeczytajmy co twórca tego projektu ma nam do zakomunikowania. Oto krótka historia powstawania tej płyty opowiedziana przez sprawcę całego zamieszania: „Większość utworów nagrałem w studio Selecta w Gdańsku i wersji nie zmiksowanej wrzuciłem na profil założony na amerykańskiej stronie internetowej, która zrzesza muzyków z całego świata. Rzuciłem tam hasło, że potrzebuję duszy i ognia aby wypełnić moją muzyką.”

„Facet o pseudonimie Rudiger odpowiedział, że to widzi i chce pociągnąć całość dalej. Wyszło mega, wiec zdecydowałem się edytować materiał, wymienić kilka gitar, dograć bardziej organiczne ślady. Materiał obciążony był różnym czasem powstawania i innymi warunkami technicznymi w których był realizowany, wiec tu mastering był dużą sztuka, by całość osiągnęła organiczną spójność dla każdego utworu.”
Materiał obciążony był różnym czasem powstawania i innymi warunkami technicznymi w których był realizowany, wiec tu mastering był dużą sztuka, by całość osiągnęła organiczną spójność dla każdego utworu
„Utwór tytułowy „The Lighthouse” zaśpiewał Bob Spring, który był moim zdaniem jedynym który mógł to zrobić. To bardzo osobista treść, o kimś zagubionym na morzu i szukającym dobrego światła. Ostatecznej obróbki dokonał Giamiero Ulacco we Włoszech. Ostatni utwór potraktowałem jako połączenie radości z ukończenia projektu plus hołdu, który oddałem Billy’emu Gibbonsowi, który inspirował mnie od dzieciństwa.”
Ostatni utwór potraktowałem jako połączenie radości z ukończenia projektu plus hołdu, który oddałem Billy’emu Gibbonsowi, który inspirował mnie od dzieciństwa