Alex Van Halen, wyjaśnił w swoich ostatnio wydanych wspomnieniach „Brothers”, że zasada „żadnych brązowych M&M-ów” miała praktyczne uzasadnienie. Starannie opracowany przez zespół rider miały głównie na celu zapewnienie bezpieczeństwa – aby miejsca koncertów spełniały standardy wyposażenia oraz aby uniknąć ryzyka, takiego jak np. pożar lub zawalenie się sceny.
W latach 80. w riderze zespołu Van Halen znalazła się jedna słynna dzisiaj i pozornie kuriozalna prośba: zespół chciał M&M’sów, ale „absolutnie bez żadnych brązowych”, co było napisane wielkimi literami i podkreślone. Alex Van Halen wytłumaczył się z tego w swoich memuarach (cytujemy za rockcelebrities.com):
Wiem. Brzmimy jak idioci. Jak gwiazdy rocka, które chcą, żeby jakiś biedny dzieciak siedział i przebierał w cukierkach, aż oślepnie. Ale nie chodziło o władzę ani o dziwną niechęć do koloru brązowego
„Jeśli widzimy brązowe M&M’sy, wiemy: nie jesteśmy w rękach profesjonalistów. Jeśli nie zawracali sobie tym głowy, to innymi rzeczami też się nie zajmowali.”
Sprawa M&M’sów stała się na tyle głośna, że David Lee Roth w swojej autobiografii „Crazy from the Heat” także się z niej tłumaczył. Wokalista mówił o „wielu błędach technicznych”, z którymi zespół musiał się mierzyć podczas trasy. Ten paragraf w riderze miał być sprawdzianem, czy dokument został przeczytany – jeśli chłopaki z Van Halen zobaczyli w garderobie brązowe M&M’sy, ich ludzie musieli „sprawdzić całą produkcję”.
Wspomina Dave: „Tak więc jako mały test, w technicznym aspekcie ridera, byłoby napisane: „Artykuł 148: Będzie piętnaście gniazdek w odstępach dwudziestu stóp, równomiernie, zapewniających natężenie prądu dziewiętnaście amperów”. A artykuł numer 126, pośrodku niczego, brzmiał: „Nie będzie żadnych brązowych M&M’sów w garderobie, pod groźbą anulowania show, z pełnym odszkodowaniem'”.
Więc szedłem za kulisy i jeśli zobaczyłem brązowe M&M’sy w misce… cóż, sprawdzałem całą produkcję. Gwarantowane, że dojdziesz do błędu technicznego, bo nie przeczytali umowy. Gwarantowane, że napotkasz problem. Czasami groziło to zniszczeniem całego pokazu. Coś takiego, dosłownie, zagrażającego życiu