Najnowszy piecyk ze stajni Marshalla, pokazany na targach Namm Show 2013, to model Marshall Slash SL5. Małe combo naznaczone nie tylko autografem, ale i brzmieniem Slasha wzbudziło duże zainteresowanie: nazwiska Marshall i Slash, to połączenie, które daje nieprawdopodobną moc rażenia.
Główne cechy wzmacniacza Marshall Slash SL5
Wzmacniacz jest w pełni lampowy, pracujący w klasie A, oparty na jednej lampie EL34 w końcówce mocy i trzech ECC83 w preampie. Produkuje czysty rockandrollowy sound szalonego kapelusznika o pokojowym poziomie mocy, wynoszącym 5 W z możliwością redukcji do 1 W. Można go więc śmiało używać w warunkach domowych, zachowując czyste, lampowe brzmienie przy umiarkowanym poziomie głośności.
Dwa przełączane footswitchem lub z panelu przedniego kanały – czysty i przesterowany – posiadają wspólną regulację barwy: Bass, Middle, Treble i Presence. Dodatkowo we wzmacniaczu umieszczono cyfrowy reverb, również przełączany za pomocą footswitcha. Obudowa jest nieco większa niż można by się spodziewać po mocy tego wzmacniacza, dzięki czemu zmieszczono w niej aż 12-calowy głośnik Celestion Vintage 30 – wszystko według wskazań Slasha, który aktywnie uczestniczył w procesie tworzenia SL5.
