Zakk Wylde, w wywiadzie dla Heavy Consequence, fragmentarycznie spisanym przez Blabbermouth, porównał znaczenie jakie dla gry na gitarze elektrycznej mieli Jimi Hendrix i Eddie Van Halen. I są to naprawdę piękne słowa.
Ocena nie jest wcale taka prosta, choć wydawać by się mogło, że nie ma możliwości, aby ktoś mógł przebić to, co zrobił Hendrix. Jego geniusz, wizja, pionierskość, połączenie mistycyzmu z rockandrollowym employ są poza zasięgiem innych. Tyle tylko, że większość z tego można także powiedzieć o Eddiem Van Halenie (no może u niego zamiast mistycyzmu była dobra zabawa…).
Oddajmy już głos Zakkowi: „On zmienił świat. Jimi Hendrix był w zasadzie Jezusem Chrystusem gitary elektrycznej. To jest ten pułap – nic więcej nie można zrobić z gitarą. I nagle – gdyby trzymać się katolickiej hierarchii, Eddie był drugim przyjściem Chrystusa. Jeśli Jimi jest Jezusem Chrystusem gitary, to Eddie był jego powtórnym przyjściem na Ziemię. To był po prostu zupełnie nowy worek sztuczek i wszystkich innych rzeczy, o których nikt nie myślał, że one są możliwe. A do tego sposób, w jaki zmieniał wzmacniacze i całą resztę.”
Jimi Hendrix był w zasadzie Jezusem Chrystusem gitary elektrycznej. To jest ten pułap – nic więcej nie można zrobić z gitarą. I nagle – gdyby trzymać się katolickiej hierarchii, Eddie był drugim przyjściem Chrystusa. Jeśli Jimi jest Jezusem Chrystusem gitary, to Eddie był jego powtórnym przyjściem na Ziemię
„Chodzi nie tylko o jego technikę gry, ale także przetworniki, tremolo Floyd Rose, wzmacniacze, sposób w jaki te wzmacniacze są projektowane, z większym wzmocnieniem i reszta w tym stylu. Więc mam na myśli, że Eddie zmienił wszystko na całej planszy, nie tylko przez to, że robił tappingi i tym podobne rzeczy. Nawet sposób w jaki robi się gitary i sposób w jaki robi się wzmacniacze… to on zmienił wszystko. Był po prostu jak kompletny pakiet. Pomijając grę i brzmienie, jego pisanie piosenek… po prostu fenomenalne – po prostu niesamowite.”
Eddie zmienił wszystko na całej planszy, nie tylko przez to, że robił tappingi i tym podobne rzeczy. Nawet sposób w jaki robi się gitary i sposób w jaki robi się wzmacniacze… to on zmienił wszystko. Był po prostu jak kompletny pakiet. Pomijając grę i brzmienie, jego pisanie piosenek… po prostu fenomenalne – po prostu niesamowite
„To dla nas błogosławieństwo, że mieliśmy go do momentu, gdy miał 65 lat. Jeśli naprawdę o tym pomyślisz, nawet po tych dwóch pierwszych płytach… Chodzi mi o to, że jeśli przeszedłby na muzyczną emeryturę po pierwszej płycie, to już zmienił zasady całej gry. Po pierwszej płycie, gdyby zrobił coś w stylu Howarda Hughesa i po prostu odszedł i nigdy więcej nie wziął do ręki gitary, to już sam ten pierwszy album – z 'Eruption’ i wszystkim, co zrobił na tej płycie – zmienił wszystko.
Po pierwszej płycie, gdyby zrobił coś w stylu Howarda Hughesa i po prostu odszedł i nigdy więcej nie wziął do ręki gitary, to już sam ten pierwszy album – z 'Eruption’ i wszystkim, co zrobił na tej płycie – zmienił wszystko