Testował: Grzegorz Ufnal
Pod hasłem „Telebracja” Fender obchodzi 60-lecie Telecastera – gitary, która od 1951 roku jest narzędziem budującym światową kulturę, nie tylko muzyczną. Z tej okazji producent przygotowuje dwanaście modeli tego instrumentu, każdy z innym, wyrafinowanym wykończeniem.
Trudno nie ulec urokowi prostoty gitar takich jak Telecaster. W ciągu sześćdziesięciu lat zebrało się sporo historii, sporo materiałów i niezliczone warianty wykończenia tego modelu. Fender w bardzo ciekawy sposób nawiązuje do tradycji minionych dekad.
Dwanaście modeli przedstawionych jako Telebracja sięga do wszystkich najważniejszych elementów, jakie kojarzymy z Telecasterem – elementów osprzętu, jak również wyglądu instrumentów charakterystycznego dla każdej kolejnej muzycznej ery. Mamy binding i kwadratowe markery na podstrunnicy rodem z lat 70., prosty osprzęt (na przykład mostek oparty na trzech mosiężnych wałkach, taki jak w pierwszych egzemplarzach), są modele thinline, jest drewno olchowe, jesionowe, świerkowe, klon i palisander zarówno na nakładkach, jak i na korpusach.
Wśród nich znajdzie się również tak nietypowy materiał jak bambus. Przetworniki to nie tylko single coil, ale też humbucking. Wszystko połączone ze sobą z godnym uznania wyczuciem i smakiem. Są też ciekawostki, jak ta dotycząca modelu Redwood zbudowanego z drewna pochodzącego z rozebranego mostu kolejowego The Browns Canyon Train Trestle w Kalifornii. Most powstał w roku 1890, drewno ma więc ponad sto lat. W korpusie widać charakterystyczne ślady po gwoździach, którymi zbita była cała konstrukcja mostu. Ciekawe jest, że choć drewno ma już ponad sto lat, to pochodzi z drzew rosnących nieopodal kanionu, a te mogą mieć nawet pięćset i więcej lat!
Do końca bieżącego roku w sprzedaży oferowany będzie przedmiot niniejszego testu – 60th Anniversary Telecaster, który w odróżnieniu od pozostałych rocznicowych modeli nie jest limitowany. Ten instrument to z pewnością najbardziej klasyczna odsłona Telecastera jeśli chodzi o kolorystykę.
Blond klasyk
Przyznaję, że spośród wszystkich kolorów Telecasterów Blonde jest moim ulubionym, i cieszy mnie fakt, że firma utrzymuje tradycję stosowania cienkich, transparentnych powłok lakieru nitro. Przez warstwę bladożółtego koloru wyraźnie przebija faktura jesionowego drewna użytego do budowy korpusu. Taki lakier może z jednej strony stwarzać problemy, bo bardzo łatwo się obija, ale zapewnia najlepsze zachowanie naturalnych własności rezonansowych drewna. Z drugiej strony wszystkim miłośnikom gitar po przejściach i z historią pomoże szybko uzyskać upragniony stan wizualny instrumentu.
Testowany Fender 60th Anniversary Telecaster to w zasadzie American Standard Telecaster z kilkoma zmianami. Najważniejsza to już wspomniana cienka powłoka lakieru nitro (American Standard posiada wykończenie poliuretanowe). Jednoczęściowy klonowy gryf jest oczywiście lakierowany. Lakier posiada delikatne bursztynowe zabarwienie, jakie po wielu latach osiągają gryfy pokryte lakierem nitro na skutek działania promieni słonecznych i rzecz jasna czasu.
Profil gryfu, bardzo wygodny, znany z modeli American Standard (modern C) posiada podstrunnicę o promieniu 9,5 cala, na którą nabito 22 progi. Wewnątrz gryfu zamontowany został dwustronnie działający pręt napinający. Stroiki toznane z modelu American Standard olejowe maszynki w zamkniętej obudowie. Mostek, zamocowano przy pomocy pięciu śrub, posiada system regulacji menzury taki jak w Stratocasterze. Być może niektórzy konserwatyści wolą klasyczny, oparty na trzech wałkach mostek, ale zastosowane tutaj rozwiązanie pozwala dokładnie ustawić menzurę. Zapewni nam to perfekcyjny strój we wszystkich pozycjach dla każdej ze strun. Mostek wykonany jest z cienkiej stalowej blachy i jego konstrukcja w ciągu minionych lat bezsprzecznie dowiodła swoich bardzo dobrych właściwości dźwiękowych.
Struny mocowane są przez otwory w korpusie i zaczepiane w przedłużonych metalowych tulejkach. W odróżnieniu od modelu American Standard, testowany Tele posiada zamontowane przetworniki American Vintage, oczywiście w klasycznym układzie S–S z odkrytą cewką przy mostku i umieszczoną w metalowej puszce cewką zamontowaną na płytce w pozycji neck. Układ elektryczny, szczególnie jeśli chodzi o potencjometr Tone, został tak połączony, aby sygnał (w sytuacji kiedy nie korzystamy ze „ściemniaczki”) nie był obciążany żadnymi dodatkowymi pojemnościami oraz rezystancją samego potencjometru. Kiedy nie używamy pokrętła Tone, sygnał omija korektor, dzięki czemu nie traci pasma ani poziomu. W przypadku Telecastera może być to o tyle istotne, że przecież najbardziej pożądaną cechą brzmienia tego instrumentu jest jego jasna i czytelna góra.
Naturalnie czyste brzmienie
Urok prostych i dobrze zrobionych przetworników jednocewkowych polega na ich naturalnym, czystym i wręcz surowym brzmieniu. Kiedy pickup składa się z jednej cewki, będzie znacznie bardziej narażony na mikrofonowanie, brumy i sprzężenia niż humbucker. Musi być zatem odpowiednio wykonany, a ponieważ jego konstrukcja składa się z niewielu elementów, decydujące znaczenie ma jakość użytych materiałów i sposób ich połączenia w funkcjonalną całość. Fender w swojej długoletniej historii współpracował z kilkoma osobami, które z nawijania przetworników uczyniły prawdziwą sztukę – zresztą robią to do dziś, jak np. Abigail Ybarra. Zamontowane w testowanym Tele przetworniki to doprawdy kwintesencja klasycznego, amerykańskiego brzmienia tego instrumentu. Wszystko, co powinien mieć rasowy Telecaster: piękne, pełne i okrągłe brzmienie w pozycji neck oraz jasne i ładnie nasycone w pozycji bridge. Wiadomo, że jedną z chorób gitarzystów jest ciągłe poszukiwanie brzmienia. Kiedy tylko pojawia się trochę nadprogramowego grosza, często wymieniamy przetworniki. Testowana gitara jest jedną z tych, które określić można mianem ultimate: szukając brzmienia, całą energię należy skierować na własne palce i gryf.
Doprawdy trudno być w jakikolwiek sposób niezadowolonym z Telecastera 60th Anniversary, malkontenctwo jest tutaj co najmniej nie na miejscu. Tele jest gitarą, która do łatwych nie należy, ale każdą cierpliwie poświęconą chwilę oddaje z nawiązką.
Instrument testowany był przy użyciu trzech wzmacniaczy: Mesa Lone Star, Marshal AFD100 oraz Fender Mustang IV. W przypadku tego ostatniego gitara pokazała się jako bardzo wszechstronne narzędzie, radząc sobie w każdej stylistyce: od brzmień czystych do prawdziwie ciężkich przesterów. To oczywiście bardziej zasługa wzmacniacza, niemniej jednak redakcyjni koledzy przecierali oczy ze zdumienia, słysząc klasycznego Telacastera w metalowych riffach.
Przesiadka na Slashowego Marshalla dała obraz prawdziwie rockowego wiosła. To czysta przyjemność grać na połączeniu dwóch ikon muzyki rockowej. Tutaj, w odróżnieniu od poprzedniego zestawu, do dyspozycji było w zasadzie jedno przesterowane brzmienie, ale za to jakie! Lone Star to z kolei wzmacniacz, który uwielbia single i tutaj gitara naprawdę pokazała całą swoją klasę. Czysty kanał tego wzmacniacza, o bardzo fenderowskim charakterze, w połączeniu z Telecasterem to praktycznie wzorzec brzmienia, który można by umieścić w podparyskim Sevres. Zamiast pisać o brzmieniu, używając wyszukanych metafor, mam taką oto radę dla wszystkich poszukiwaczy doskonałego brzmienia: kupcie sobie Telecastera, gitarę ekstremalnie prostą, która pozwoli wam skupić się na tym, co ważne – czyli na muzyce.
Podsumowanie
Są gitary wygodniejsze, bardziej zaawansowane technologicznie, lepiej się przesterowujące itd., ale to właśnie Telecaster dosłownie i w przenośni odegrał ważną rolę w historii naszej cywilizacji. Na tej gitarze powstały niezliczone ilości nagrań ważnych dla nas wszystkich. Fender bardzo trafnie przez takie właśnie historyczne i przekrojowe ujęcie chce uczcić 60-lecie powstania tej gitary. 60th Anniversary Telecaster dostępny jest przez cały rok 2011 i choć mamy dopiero lipiec, to z pewnością można powiedzieć, że jest to jedna z ciekawszych propozycji gitarowych na rynku.
cena: 5 399 PLN
sprzęt dostarczył: Aplauz sp. z o.o. www.aplauzaudio.pl
strona producenta: www.fender.com
Test ukazał się w lipcowym wydaniu magazynu TopGuitar (TG 7/2011)