Lata mijają, a nasz sąsiad zza zachodniej granicy – firma Hughes & Kettner – nie odpuszcza. Marka od trzydziestu lat kojarzona z solidnością, swoim charakterystycznym, „grudkowatym” przesterem oraz, w ostatnim czasie, ze świecącymi na niebiesko panelami przednimi wzmacniaczy, zapowiedziała kolejną innowację. To bazujący na nowatorskiej technologii Spirit Tone Generator mały head gitarowy Black Spirit 200. Czas przyjrzeć się Czarnemu Duchowi.
Mały i lekki! To pierwsze, co nasuwa się, gdy wyciągamy wzmacniacz z pudełka. Spirit waży zaledwie 3,6 kg, co czyli o 4 kg mniej niż jego lampowy poprzednik – Grandmeister. Zaczarowana technologia Spirit Tone Generator zamknięta jest w metalowej obudowie o wymiarach 41/15,5/15 cm. Jej boki wykonano z tworzywa sztucznego i przykręcono do nich metalowe uchwyty. Całość solidnością wykonania nie wzbudza naszych podejrzeń. Przedni panel także wykonano z metalu, a nakładka z lustrzanej plexi to zabieg czysto estetyczny i kontynuujący wizualnie „linię” poprzedników. Po podłączeniu podświetlany niebieskimi diodami front wygląda bardzo nowocześnie. Może się podobać lub nie, jedno jest pewne – grając z takim wzmacniaczem za plecami, trzeba starać się bardziej niż zwykle, by odciągnąć uwagę publiczności od naszego „małego kompana” i skupić ją na naszej grze. Opisy gałek na panelu przednim zdradzają, że nie mamy do czynienia ze zwykłym headem, ale po kolei. Wędrując wzrokiem od lewej strony, mijamy gniazdo wejściowe i włącznik boost, po czym natrafiamy na nietypowy, obrotowy przełącznik zmiany kanałów. Do wyboru mamy cztery możliwości: clean, crunch, lead oraz ultra. Dalsze siedem potencjometrów ma podwójną funkcję. W normalnym trybie to typowe dla wzmacniaczy regulatory. Mamy więc od lewej: gain, volume, trzypasmową korekcję, bramkę szumów oraz potencjometr sagging, którym dobieramy poziom i nasycenie mocy wzmacniacza przy dowolnej głośności. Wciskając guzik FX acces, wchodzimy w tryb regulacji wbudowanych efektów. W takim przypadku obowiązuje drugi rząd podpisów. Mamy tu następujące funkcje: intensity, mod type (typ oraz intensywność efektów modulacyjnych – do wyboru chorus, flanger, phaser i tremolo), dly time, feedback dly level (regulacja linii opóźniającej), nasycenie efektu reverb oraz wybór symulacji kolumny – cab type. Ostatnia z funkcji jest aktywna w przypadku używania wyjścia liniowego, słuchawkowego oraz opcjonalnie głośnikowego (uruchamiamy ją przełącznikiem z tyłu obudowy). Dalej w sekcji master wzmacniacza znajdują się pokrętła resonance, presence oraz master volume. Ponad nimi małe przyciski z tworzywa sztucznego sygnalizują aktywację podświetleniem. Mamy więc od prawej power, store (pozwalający zapisać aktualne ustawienia), FX loop (aktywujący pętlę efektów) oraz wspomniany wcześniej FX acces. Gniazdo słuchawkowe zamyka skrajnie z lewej strony tajemniczo wyglądający panel Spirita. Element mistycyzmu wprowadza świecące na pomarańczowo okienko podpisane: spirit tone generator. Czyżby to ono skrywało nową tajemnicę Hughes & Kettner? Musielibyśmy włamać się do środka, aby się o tym przekonać… A może lepiej pograć i jak będzie dobrze, nie zastanawiać się, jak to działa..?
Na tylnym panelu Ducha, obok gniazd pętli efektów, midi oraz aux in (można tu podłączyć podkłady z mp3) uwagę zwraca DI out. To najnowsza wersja flagowego Red Boxa wynalezionego przez firmę w 1988 roku, czyli wyjścia liniowego z wbudowaną symulacją głośnika. Przełącznikiem mic/line dobieramy poziom wysyłanego sygnału, a on/off aktywuje symulację kolumny, której typ wybieramy gałką na przednim panelu. Znajdujące się obok wyjście kolumny głośnikowej umożliwia podłączenie kolumny o impedancji 8 i 16 Ohm. Projektanci przewidzieli zarówno możliwość redukcji mocy wzmacniacza z 200 na 20 oraz 2 W, jak i podpięcie szerokopasmowej kolumny. W takim przypadku przełącznik umożliwia wysyłanie sygnału z symulacją głośników także przez to wyjście. Dodatkiem jest miniaturowy przełącznik uruchamiający system AES. Gdy jest włączony, wzmacniacz przechodzi w stan uśpienia po 90 minutach ciszy. Gdy Spirit odbierze jakikolwiek sygnał, natychmiast uruchamia się ponownie.
Bluetooth i midi
Do pełnego wykorzystania najnowszej konstrukcji Hughes & Kettner potrzebny jest sterownik midi. Producent niestety nie dołączył żadnego footswitcha do zestawu, więc bez rekomendowanego FSM 432 MK III lub jakiegokolwiek innego używanie heada w warunkach koncertowych jest bardzo utrudnione. Tylko z poziomu sterownika midi możemy przełączać nogą kanały lub całe presety (można zapisać ich aż 128!). Niestety, polecany przez H&K FSM 432 ma mały wyświetlacz pokazujący numer banku, co przy 32 dostępnych bankach po 4 presety stwarza wiele możliwości do scenicznych wpadek. Obowiązkowo trzeba notować co, gdzie i kiedy.
Wgląd w pełnię opcji daje nam dopiero aplikacja na iPada, który łączy się z headem poprzez moduł bluetooth. Darmowe oprogramowanie (niestety tylko dla systemu iOS) umożliwia nadawanie i zmienianie nazw presetów, monitorowanie wszystkich parametrów w czasie rzeczywistym, zapisywanie i wysyłanie ustawień przez e-mail. Daje to możliwość „kręcenia gałkami” z perspektywy słuchacza, ale robi się trochę dużo zabawek wokół całego heada. Walor dla wszystkich, których możliwości Ducha przerastają pozostaje używanie go jako normalną, czterokanałową głowę.
Wrażenia
Nareszcie przechodzimy do sedna. Czarny Duch ma charakterek. Widać to już na kanale pierwszym. Gdybym nazwał go czystym, obraziłbym fanów kultowej „fenderowskiej” szklanki. Jest ładnie, miło i okrągło, jednak od zadziorności dzieli nas cienka linia. Wzmacniacz tylko czeka na mocniejszy atak i odwzajemnia go delikatnym i przyjemnym chrupaniem. Jako fan takich zabrudzonych cleanów jestem zauroczony. Kręcąc gałkami, da się oczywiście uzyskać zatwardziały w swej szklistości tembr, ale chyba jest to niezgodne z naturą tego wzmacniacza. Kanał crunch oferuje bardzo klasyczny, lekki przester, który świetnie sprawdzi się w blues-rockowym graniu. To moje ulubione regiony brzmieniowe Spirita, w których tylko od grającego zależy, czy gitara zagra czysto, czy zawyje jak rozjuszony lew. Kolejne kanały – lead i ultra, to coraz więcej gainu z zachowaniem charakterystycznej dla firmy Hughes & Kettner ziarnistości. Przy pierwszym zetknięciu szybko wciągnęła mnie swą gramaturą. Muszę przyznać, że po przerzuceniu się na inny wzmacniacz brakowało mi „tego czegoś”, co tak ładnie przebijało się na tle zespołu.
Testowany na kolumnie 1 × 10 świetnie sprawdzał się na dwóch pierwszych kanałach. Dla większej ilości „mięsa” potrzeba było większej paczki, którą ten mały head napędził wzorowo. Udowodnił tym samym, że spokojnie może być brany pod uwagę przez „facetów w czerni” zmęczonych dźwiganiem swych trzydziestokilowych główek.
Na pochwałę zasługują symulacje kolumn. Przy grze na słuchawkach, jak i z paczką szerokopasmową head zdał egzamin bardzo dobrze, pozwalając na szybkie znalezienie satysfakcjonujących ustawień.
Podsumowanie
Black Spirit to w moim odczuciu bardzo udany wzmacniacz. Jako osobę z poprzedniej epoki trochę zniechęciła mnie liczba opcji dostępnych wyłącznie z poziomu iPada, jednak brzmienie powinno zadowolić nawet największe marudy. Cztery kanały, opcja boost na każdym z nich, procesor efektów oferujący dobrze brzmiące efekty przestrzenne, bramka szumów i przede wszystkim bardzo dobre liniowe brzmienie z możliwością wyboru symulacji kolumn to mocne strony „Ducha”. Konstruktorzy firmy Hughes & Kettner postawili poprzeczkę bardzo wysoko. Oceńcie sami.
PRODUCENT: http://hughes-and-kettner.com/
DYSTRYBUTOR: http://amtec.pl/