KHDK to jeszcze nieopierzona marka, wyrosła pod skrzydłami Kirka Hammetta. Projektuje kostki i dlatego ma na swoim koncie niewiele modeli efektów. Tymi dwoma wypełnia dwie luki w ofercie: zajęte zostało miejsce na miniprzester do gitary i basowy prester/booster, mogący pełnić także ograniczoną rolę podłogowego preampu.
Po raz pierwszy chyba prezentujemy w teście dwa efekty, z których jeden przeznaczony jest do gitary, a drugi do basu. Obydwa mogą powodować jednak podobne skutki: nieodwracalne zmiany w naszym brzmieniowym guście, w związku z czym także w brzmieniu instrumentów, na których gramy. Moim zdaniem najlepiej kupować te efekty w parze, a zatem dogadać się z kolegą basistą (lub gitarzystą) z zespołu i razem ustalić brzmienie kapeli na nowym, wyższym poziomie.
Ghoul JR
Ghoul JR
Po tym, jak starszy brat Ghoula Mini, czyli Ghoul Screamer, zadomowił się w pedalboardach metalowych gitarzystów na całym świecie, przyszedł czas na chwilę refleksji. Narada wojenna w szeregach konstruktorów i projektantów KHDK mogła brzmieć np. tak: „Panowie, w zasadzie to pewne elementy brzmienia Ghoula można by uczynić stałymi i niezmiennymi, bo i tak są pożądane przez wszystkich, a inne może wcale nie potrzebują korekty, czyli edycji, bo i tak wszyscy ustawiają je w podobny sposób”. Tak zrodził się pomysł na Ghoula Mini – maleństwo, które swoimi gabarytami potrafi zawstydzić nawet efekty Mooer Mini. Mamy tutaj ostateczny dowód na to, że rozmiar nie ma znaczenia – przynajmniej w dziedzinie emulowania i modulowania dźwięków gitary. Ten efekt, niewiele większy od pudełka zapałek, jest ciekawym przykładem zaskakującego kontrastu pomiędzy „nikczemnymi” gabarytami, a potęgą i powagą brzmienia, które umie wygenerować. To w tym właśnie przypadku można powiedzieć, że skale głośności i nasycenia przesterem, zawierające się w wartościach 1 do 10, kończą się na 11 albo na 12… Mamy tu na pokładzie trzy znajome potencjometry: drive (poziom przesterowania sygnału, od lżejszego overdrive’u po istne piekło…), volume (głośność efektu) oraz tone (barwa dźwięku). Ten ostatni umożliwia nam zmianę brzmienia od od ciemnego, zwalistego, typowo powerchordowego i mało czytelnego jeśli chodzi o zabiegi artykulacyjne (pierwsza połowa spektrum działania), po ostrą jazdę na tylnym kole jakiegoś ścigacza – mam tu na myśli brzmienia jasne, solowe, popisowe (druga połowa spektrum). Jeśli chodzi o komfort obsługi, to jedynym punktem, do którego można by się na siłę przyczepić, są dwa trójpozycyjne, malutkie przełaczniki (voice i style), siedzące w metalowych tulejkach i ruszające się ze sporym oporem. Trzeba je po prostu rozruszać, popracować nimi jakiś czas, by zaczęły przełączać się prawidłowo, czyli bez konieczności użycia dużej siły. Jeśli jednak już się do nich przyzwyczaimy, to odkryjemy, że dzięki voice możemy wzbogacić brzmienie o imponujący fat bottom (pozycja w górę) lub podbicie środka, umożliwiające techniczne granie nawet w typie djent (pozycja w dół). Dzięki style natomiast otrzymujemy trzy różne typy gainu i headroomu. W pozycji górnej mamy ładnie skompresowane, klasyczne brzmienie, pośrodku słychać bardziej kulturalny hi-gain, a pozycja dolna to tryb full-on, czyli maksymalna dawka sustainu, przesteru i agresji.
Kostka bardzo ładnie reaguje na charakter brzmienia naszej gitary. Podłączona do strata na singlach potrafi np. zagadać gęstym, kremowym crunchowym tonem, idealnym do blues rocka. W połączeniu z humbuckerami można otrzymać czystą siarkę, przy odrobinie wyobraźni i dobrej woli nawiązującą nawet trochę do koncertowego brzmienia Mety, szczególnie w jej ostatnich latach. Choć oczywiście wszystko zleży od ustawień kostki i nasycenia sygnału przesterem.
Abyss
Jako się rzekło, do kompletu mamy basowy przester/booster nazwany Abyss. Moje pierwsze skojarzenie to oczywiście „Season in the Abyss” Slayera, ale to raczej niezobowiązująca reminiscencja, bo – jak wiadomo – Tom Araya najbardziej lubi brzmienie ze wzmacniaczy Marshalla, które same z siebie generują niezbędny growl, a jako dopalenia używa np. kostki MXR Custom Audio Electronics MC-402 Boost/Overdrive. Co nie znaczy, że nie mógłby spróbować Abyss, bo – jak na moje ucho – mogłaby ona doskonale wpasować się w jego brzmieniowy obraz.
Zacznijmy od początku. Abyss to overdrive do gitary basowej, mający dawać pełną kontrolę nad brzmieniem i szerokie możliwości jego urozmaicania. Kirk Hammett sam zaznacza, że „efekt powstał po długich konsultacjach z najlepszymi basistami na świecie, w odpowiedzi na ich potrzeby i odwieczne poszukiwania idealnego brzmienia”. Czy gadał z Tomem – nie wiemy, ale Abyssa wybrali m.in. Jean-Michael Labadie (Gojira), Justin Chancellor (Tool), Frank Bello (Anthrax) i Alessandro Venturella (Slipknot).
Sam overdrive jest bardzo uniwersalny. Możemy wykorzystać go jako ciepło i czysto brzmiący boost, idealny do budowania rockowych groove’ów czy po prostu realizowania basu jako funkcji rytmicznej w zespole. Możemy także ustawić brzmienie na delikatnie przełamany crunch, dla ostrzejszych, głośniejszych utworów w rockowo-punkowo-core’owym typie – to przy ustawieniu lo. Dla fanów jeszcze mocniej podrasowanego brzmienia przeznaczony jest natomiast tryb hi, idealny do gry solowej czy też mocniejszych partii rytmicznych. Wszystkich oczekujących od Abyss tylko lawiny gruzu lecącej w kierunku naszych uszu muszę zmartwić – będziecie mieli trochę więcej do roboty i więcej do słuchania, ale to chyba dobrze, bo czeka was tutaj kilka miłych niespodzianek. Już teraz odkrywam rąbek tajemnicy. Wspomnianą wcześniej pełną kontrolę nad brzmieniem umożliwia m.in. unikalna technologia bi-amp, w której wykonany został ten efekt. Wykorzystuje ona dwa zupełnie oddzielne obwody, zapewniające możliwość ustawienia idealnych proporcji pomiędzy sygnałem czystym i przesterowanym. Pierwszy z torów ma gwarantować pełnię dynamiki, natomiast drugi dodawać overdrive i tzw. punch. Zsumowany sygnał daje nam więc finalnie bogate, pełne i zróżnicowane brzmienie basu.
Sprzęt dostarczył: Sound Service
www.sound-service.eu
Strona producenta:
www.khdkelectronics.com