Andrew Gouché jest najmłodszym członkiem rodziny Markbassa, ale bynajmniej nie najmniej utytułowanym i utalentowanym. Co potrafią basiści wyspecjalizowani w stylistyce gospel nie trzeba szerzej wyjaśniać – to najwyższa liga jeśli chodzi o muzykalność, feeling i warsztat. Nie dziwi zatem, że Marco De Virgiliis od razu zdecydował się stworzyć dla Andrew specjalny, sygnowany model wzmacniacza.
Przypominamy, że Andrew Gouché to amerykański muzyk zwany „ojcem chrzestnym basistów gospel”. Przez ponad 30 lat swojej kariery muzycznej występował z takimi artystami jak Prince, czy Gladys Knight. Był też dyrektorem muzycznym w zespole Chaki Khan, a jako muzyk sesyjny nagrywał z takimi gwiazdami jak Michael Jackson, Quincy Jones, Julio Iglesias, Madonna, Snoop Dogg, Warren G, Earth Wind & Fire, Aretha Franklin, Jimmy Reid, Smokey Robinson, czy Donna Summer. Robi wrażenie, prawda?
Konstruktorzy Markbassa nie boją się wyzwań i stworzyli ten wzmacniacz tak, aby spełniał indywidualne wymagania Andrew zarówno pod względem brzmienia, jak i jego stylu gry. Musieli przebić nie byle jakie marki, z którymi wcześniej współpracował (m.in. Epifani czy ProAmp), ale ostatecznie wydaje się, że otrzymał on w końcu wzmacniacz w 100% odpowiadający jego potrzebom – „Wreszcie mam MOJE brzmienie!” podsumował sam zainteresowany. Dzięki temu my także możemy teraz kupić sprzęt używany przez jednego z najlepszych gospelsowców na świecie.

Co najważniejsze
Wzmacniacz Little AG 1000 charakteryzuje się mocą 1000 W RMS na 4 Ohmach i 600 W na 8 Ohmach. Ostatni stopień mocy jest oparty na potężnym układzie MPT, dostarczającym wystarczającą do kruszenia murów moc i obszerny headroom, a wszystko poparte dynamiką i dokładną definicją dźwięku. Sprzęt ogrywałem na 400-watowej kolumnie Markbass STD 102 HF. Doskonale spasowany zestaw.
Jak przyznał sam Marco De Virgiliis, wiele innych wzmacniaczy basowych dostępnych na rynku wykorzystuje końcówki mocy, które nie są zaprojektowane specjalnie dla basu. Marco zainwestował jednak znaczne środki w badania i rozwój, aby opracować własną technologię wzmacniaczy mocy MPT, o której już wielokrotnie pisaliśmy. W skrócie końcówka mocy MPT została zbudowana od podstaw, aby uszanować i jednocześnie podnosić naturalne brzmienie naszego instrumentu. To jest właśnie to – sound Markbassa owszem, koloryzuje brzmienie, ale czyni to wyjątkowo kulturalnie i atrakcyjnie.
Dedykowany limiter umożliwia uzyskanie nowoczesnego brzmienia, gdy jest on ustawiony w pozycji maksymalnej. Dla kontrastu, gdy ustawiony jest na zero, wzmacniacz zachowuje się mniej więcej jak stary, analogowy sprzęt wraz z typowymi zniekształceniami, które można uzyskać, gdy efekt limitera jest naprawdę niski. Oczywiście można również wybrać wszystko pomiędzy, aby stworzyć swoją własną, indywidualną charakterystykę dynamiki sprzętu.
Na przednim panelu wzmacniacza Little AG 1000 znajduje się funkcjonalny przełącznik wyciszenia. Dodatkowo z opcjonalnym podwójnym przełącznikiem nożnym (FSW) można wyciszać wyjście liniowe i kolumnowe (Speakon) wzmacniacza, a także włączać/wyłączać sekcję EQ.

Funkcje
Dominantą panelu przedniego Little AG 1000 jest specjalnie nastrojony („pod ucho” Andrew) 5-pasmowy korektor pozwalający regulować każde z pasm w zakresie aż +/-17 dB – UltraLow (65 Hz), Low (100 Hz), Mid (500 Hz), High Mid (1.4 kHz) oraz High (3.8 kHz).
Poza wspomnianym już limiterem z regulacją poziomu, mamy tu potencjometry Gain oraz Master, których kombinowane użycie daje o wiele ciekawsze efekty niż tylko regulację głośności.
Poza wejściem instrumentalnym oraz gniazdem służącym do podłączenia footswita, head ten udostępnia również symetryczne wyjście liniowe XLR z przełącznikiem PRE/POST EQ, złącza pętli efektów (SEND, RETURN), wyjście do tunera oraz wyjście głośnikowe typu Speakon (minimalna impedancja 4 Ohm). Tylko tyle i aż tyle, bo jak się okazuje prawidłowe ustawienie pięciopasmowego korektora nie jest wcale sprawą prostą, zwłaszcza jeśli mamy jasno zdefiniowane i ulubione brzmienie naszej basówki, a gramy, tak jak ja w tym przypadku, na dedykowanej mocarnej kolumnie Markbass STD 102 HF. Niby „tylko” dwie dziesiątki, a dźwiga przepotężny sound.

Brzmienie
Na pierwszy rzut oka ilość potencjometrów i przycisków może zniechęcać, lecz szybko się przekonałem, że wbrew pozorom wszystko tu jest banalnie proste i pozostaje nam mieć w głowie sound jaki chcemy uzyskać. Zresztą jeśli przypomnimy sobie dziesięciopasmowe korektory graficzne modne jeszcze w poprzedniej dekadzie, nie straszny nam będzie najnowszy pięciopunktowy układ EQ od Markbassa.
Pierwsze moje wrażenie jest takie, że działa on tak jak oczekiwałem, czyli doskonale. To powrót do brzmień jakie kochamy u Markbassa – podkolorowanych, „podpompowanych”, ale totalnie hi-endowych w swoim charakterze. Po kolei.
Potencjometr UltraLow sprawdzi się na pewno w studio, lecz w klubie na wąskiej scenie, gdzie akurat przyszło nam występować, już niekoniecznie. Częstotliwości w okolicach 65 Hz lub niżej daje się odczuć jedynie przy dużych głośnościach na wielkich, festiwalowych „półkach”, albo właśnie w studio. Dają one psychoakustyczne odczucia, czujemy się z nimi bezpiecznie, czujemy moc, którą władamy, stajemy się bezapelacyjnym harmonicznym liderem na scenie. Kiedy jednak nie ma potrzeby rozkręcania się z głośnością poza połowę skali, wówczas przychodzi z pomocą kolejny regulator, czyli Low, który dokłada typowego „dołu” i trochę „punchu”. Ten składnik usłyszymy już przy delikatniejszej grze, czy zabawie artykulacją, jest więc bardzo użyteczny. Składnik Mid to raj dla grających palcami w starym dobrym stylu Motown. Tutaj też jest szansa na spotkanie z soundem Jaco Pastoriusa (jeśli oczywiście mamy odpowiednio ukształtowany aparat lewej dłoni!). HiMid z kolei łatwo „przedawkować” więc ostrożnie z pasmami średnimi! Zawsze byłem zdania, że „średnicę” lepiej zbyt mocno podciąć niż dać jej za dużo. High to danie popisowe Markbassa, creme de la creme tego heada i od razu zaznaczam, że ten składnik operujący bardzo wysoko, zabrzmi inaczej z każdą basówką i każdym innym setem strun ergo: to ta górka właśnie, powyżej kilku tysięcy Hz uwypukla charakter naszego basu. A jednocześnie dodaje ona błysku, szyku, fasonu, szczególnie przy slapie i przy jakichś solówkach w wyższych pozycjach.
Generalnie trzeba wyczuć tę korekcję i w zależności od typu basu na jakim gramy, inaczej ją ustawiać. Jak zwykle trzeba polegać na własnym uchu, ale przecież my lubimy poszukiwać tego najlepszego, ostatecznego brzmienia, do którego wzmacniacz Markbass Little AG 1000 niewątpliwie się zbliżył.

PRODUCENT: www.markbass.it
Dystrybutorem produktów firmy Markbass jest Konsbud Audio