Nie wiemy od czego najlepiej zacząć przygodę z Led Zeppelin, pewnie od pierwszego utworu z pierwszej płyty, ale chcieliśmy tu zaproponować alternatywne podejście. To zaproszenie do świata Led Zeppelin na skróty. Uważamy, że czasami tak można.
Jimmy Page, Robert Plant, John Paul Jones i John Bonham przypuszczenie wzięli swoją nazwę od Keitha Moona, który miał powiedzieć w 1968 roku, że ich zespół jest skazany na upadek jak „ołowiany balon”. Ostatecznie zostali Led Zeppelin, szybko podpisali kontrakt z Atlantic, bezustannie koncertowali i w 1969 roku zostali Największym Zespołem Świata. A Moon i Bonham byli dobrymi kumplami.
To może być najkrótszy możliwy biogram tego genialnego zespołu. A skoro już jesteśmy przy skrótach, proponujemy pięć krótkich historii, które być może nie każdy zna. Oczywiście popieramy je muzyką, bo Jimmy’ego Page’a nigdy nie za wiele. Posiłkowaliśmy się tutaj opisami i zestawieniem, które opublikował serwis faroutmagazine.co.uk.
„Immigrant Song”
Pierwszy utwór z trzeciego albumu, czyli „Immigrant Song”, stał się jednym z najlepszych występów Planta na tej płycie. Jego wokalizy przeszły do historii jako jedne z najbardziej ikonicznych, wokalnych, rockowych momentów wszechczasów.
„Nie byliśmy nadęci, pochodziliśmy z krainy lodu i śniegu” – wyjaśnia Plant. „Byliśmy gośćmi islandzkiego rządu w ramach misji kulturalnej. Zostaliśmy zaproszeni do zagrania koncertu w Reykjaviku, a dzień przed naszym przyjazdem wszyscy urzędnicy państwowi zastrajkowali i koncert miał zostać odwołany. Uniwersytet przygotował dla nas salę koncertową i to było fenomenalne. Reakcja dzieciaków była niesamowita, a my bawiliśmy się świetnie. 'Immigrant Song’ opowiadało o tej podróży i było utworem otwierającym album, który w zamierzeniu miał być różny od wszystkich innych.”
Plant wzbogacił tekst nordyckimi odniesieniami, od „młota bogów” do szlachetnej sali zmarłych, Valhalli. „Myślę, że 'Immigrant Song’ była wspaniała” powiedział. „Będąc na Islandii, gdzie ją napisaliśmy, mogłem dokładnie zrozumieć, jak mnie to muzycznie ujęło. To było gładkie, fajne.” W połączeniu z wersami o wojnach, muzyka, która towarzyszyła tekstowi musiała być czymś cięższym niż zespół kiedykolwiek wcześniej próbował. A dla Led Zeppelin ciężkie brzmienie nigdy nie było problemem.
„D’Yer Mak’er”
Tytuł, często błędnie wymawiany jako 'Dear Maker’ lub nawet 'Dire Maker’, w rzeczywistości ma być wymawiany jako „Jamaica”, co jest obosiecznym nawiązaniem do starego żartu, który Robert Plant opowiedział kiedyś w wywiadzie dla Rolling Stone, a także do tego, jak Jamajczycy wymawiają nazwę swojej karaibskiej wyspy.
Basista John Paul Jones wyraził swój niesmak wobec piosenki, odrzucając ją jako żart, który nigdy nie powinien opuścić studia. Jednak inni przyjmują ten utwór jako odświeżającą zmianę – rodzaj koktajlu, który przerywa klimat reszty płyty „Houses of the Holy” z 1973 roku. Jak wyjaśnił Jimmy Page w odniesieniu do mieszanych recenzji, jakie otrzymał singiel, „Nie spodziewałem się, że ludzie tego nie zrozumieją. Myślałem, że to dość oczywiste.”
Brzmienie piosenki wzięło się z trudności, jakie John Bonham miał z odtworzeniem stylu gry reggae na bębnach. Bonham zaczął od rytmu wywodzącego się z doo-wopu lat 50-tych i przekształcił go w styl Zeppelinów z typowym, off-beatowym tempem, które okazało się trudne do naśladowania. Jak wyjaśnił Jimmy Page w wywiadzie z 1977 roku, utwór sam w sobie był skrzyżowaniem reggae z numerami z lat 50-tych, jak „Poor Little Fool”, rzeczami Bena E. Kinga i tym podobnymi.
„Whole Lotta Love”
Legendarny utwór był dopracowywany przez ponad rok, a Jimmy Page wymyślił riff już latem 1968 roku. W okresie, kiedy przebywał w swojej łodzi mieszkalnej na Tamizie, najwyraźniej słuchając Williego Dixona, ponieważ utwór wykazuje uderzające podobieństwo do piosenki Dixona 'You Need Love’. Co ciekawe, riff nie znalazł się na debiucie zespołu, który ukazał się w styczniu następnego roku
Page został producentem 'Whole Lotta Love’ i wykorzystał swoje eksperymentalne pomysły wraz z pionierskimi technikami nagraniowymi, aby podnieść poziom utworu. Monstrualne brzmienie perkusji Johna Bonhama stanowiło podstawę tego utworu, a żeby wydobyć z perkusji jak najlepsze brzmienie, Page fachowo zdecydował się nagrać swoją partię w dużym pokoju w Olympic Studios w Londynie, miejscu, które szczyciło się sufitami o wysokości 8,5 metra.
Jeden z realizatorów, George Chkiantz, zsamplował dźwięk perkusji, umieszczając ją na platformie i ustawiając mikrofony w nietypowych miejscach. Dodając stereofoniczny mikrofon osiem stóp nad zestawem, dwa odległe mikrofony boczne, AKG D30 pół metra od bębna basowego, utwór został wyniesiony na nowy poziom. „Aby kawałek zadziałał jako panoramiczne doświadczenie dźwiękowe, potrzebowałem, aby Bonzo naprawdę się wyróżniał, aby każde uderzenie pałeczki brzmiało czysto i można było je naprawdę poczuć” – powiedział Page w Wall Street Journal. „Gdy perkusja była nagrana tak jak trzeba, dopiero mogliśmy nałożyć wszystko inne”.
„Stairway To Heaven”
To osiem minut czystej genialności. 'Stairway To Heaven’ to utwór, który mógł powstać tylko w głowie Page’a i jest świadectwem jego wizji twórczej. Każdy element tej piosenki jest idealnie dopasowany do siebie. Osiem minut songwriterskiego mistrzostwa.
„Chciałem złożyć coś, co zaczynało się od dość kruchej, wyeksponowanej gitary” – powiedział kiedyś BBC. „Jeśli chodzi o instrumentarium, we wczesnej części pojawiają się flety, które nadają temu nieco średniowieczny charakter. To był pomysł Johna Paula Jonesa, żeby włączyć flety – to on na nich zagrał. Kiedy po raz pierwszy miałem pomysł na 'Stairway’, nie myślałem tak o tym, myślałem bardziej o fakturze fortepianu elektrycznego.”
I dodał: „Ideą 'Stairway’ było posiadanie utworu muzycznego, dzięki któremu po prostu kompozycja przechodziłaby w kolejne warstwy, kolejne nastroje. Subtelność intensywności i nakładanie się kompozycji faktycznie przyspieszyłoby w miarę jej przechodzenia na każdym poziomie, na każdym poziomie emocjonalnym, na każdym poziomie muzycznym, więc to po prostu otwiera się w miarę rozwijania.”
„The Rain Song”
Pochodzący z wydanego w 1973 roku albumu 'Houses of the Holy’ utwór jest niezwykły jako część repertuaru Zeppelinów, głównie dlatego, że został zainspirowany… krytyką zespołu. Trwający ponad siedem minut utwór jest jednym z najwolniejszych utworów w katalogu Led Zeppelin, chyba drugim po 'Stairway to Heaven’.
Istnieje wiele zdań na temat pochodzenia utworu, niektórzy twierdzą, że John Bonham przyniósł pomysł do studia, a inni, że to Jimmy Page stworzył melodię przed nową konsolą mikserską, którą właśnie zainstalował w swoim domowym studiu w Plumpton, w Anglii. No w każdym razie jest to jeden z utworów Zeppelinów, w którym wszyscy czterej członkowie dzielą się zasługami kompozytorskimi. 'The Rain Song’ charakteryzuje się zdumiewającą przejrzystością intencji. To tak, jakby Page, Plant, Jones i Bonham postawili sobie jeden jasny cel i wykonali go z drobiazgową precyzją. Prawdopodobnie mieli oni jasną wizję tego, czym chcieli, aby ten utwór był.
Najpopularniejsza wersja jest taka, że to Page napisał 'The Rain Song’ w odpowiedzi na komentarze George’a Harrisona skierowane do Johna Bonhama po tym, jak gitarzysta The Beatles pojawił się na jednym z ich koncertów. Jimmy Page opisał kiedyś, jak George rozmawiał z Bonzo pewnego wieczoru i powiedział: 'Problem z wami jest taki, że nigdy nie robicie ballad’. Page powiedział: 'Dam mu balladę’ i napisał 'Rain Song’. I rzeczywiście da się zauważyć, że nawet zacytował 'Something’ Beatlesów pierwszych dwóch akordach piosenki.”