Słyszeliśmy już wiele wypowiedzi Steve’a Vaia i zawsze były to ciekawe, pouczające słowa. Nie inaczej było podczas ostatniej rozmowy, jaką wirtuoz gitary elektrycznej odbył na kanale Tales From the Road. Tym razem Vai przyznał się, że w trudnym okresie początku lat 90. miał kłopot ze zbyt dużym „ego” i że rewolucja grunge pomogła mu złapać właściwy dystans do własnej kariery.
Jak wyjaśnia we wspomnianym wywiadzie, zanim w 1990 roku ukazał się jego drugi solowy album „Passion and Warfare„, pozwolił, by wszystkie pochwały i sukcesy uderzyły mu do głowy i dopiero jedno otrzeźwiające doświadczenie, jakim było przeżycie eksplozji grunge, doprowadziło go do zdrowszego myślenia.
Fragmenty wspomnień Vaia spisane zostały przez portal Ultimate Guitar. Vai opowiadał: „Zdobywałem wszystkie nagrody, byłem na okładkach wszystkich czasopism, a moje ego wdzierało się tylnymi drzwiami. Na początku grając z Rothem i podobnych klimatach, myślałem sobie: 'O czym ci ludzie mówią? To tylko ja’. Aż w końcu, gdy ukazało się 'Passion and Warfare’, ego zaczęło mi mówić: 'Widzisz? Ty jesteś wszystkim, Vai. Jesteś wybrańcem’. No wiesz, takie głupie gadanie. A potem zaczynasz w to wierzyć i zawsze – ego ma wbudowany mechanizm autodestrukcji. Nazywa się to cierpieniem.”
Zdobywałem wszystkie nagrody, byłem na okładkach wszystkich czasopism, a moje ego wdzierało się tylnymi drzwiami. Na początku grając z Rothem i podobnych klimatach, myślałem sobie: 'O czym ci ludzie mówią? To tylko ja’. Aż w końcu, gdy ukazało się 'Passion and Warfare’, ego zaczęło mi mówić: 'Widzisz? Ty jesteś wszystkim, Vai. Jesteś wybrańcem
Vai jednak (i na szczęście!) dostał jednak zimny prysznic, który wspomina tak: „Potem przyszedł czas kiedy zmieniła się cała scena muzyczna. Pojawił się grunge, a ja wydałem 'Sex and Religion’. Założę się z każdym o każdego dolara, że nie znajdziesz bardziej negatywnej, złośliwej krytyki napisanej o gitarzyście w ciągu trzech lat niż ta, dotycząca mnie. Ponieważ w tamtym czasie modne było atakowanie każdego, kto wiedział, jak grać na instrumencie. A ja byłem tym błyskotliwym facetem, więc stanowiłem świetny obiekt do atakowania i, kurczę, byłem atakowany, zwłaszcza przy okazji 'Sex and Religion’, bo to był zupełnie inny rodzaj płyty.”
W tamtym czasie modne było atakowanie każdego, kto umiał grać na instrumencie. A ja byłem tym błyskotliwym facetem, więc stanowiłem świetny obiekt do atakowania
Wszystko jednak skończyło się z korzyścią dla Vaia: „Jak więc poradziłem sobie z tą krytyką? To była najlepsza rzecz, jaka mi się w życiu przytrafiła, ponieważ bardzo raniła moje ego. To było dobre, bo było jak bycie ukrzyżowanym. A po ukrzyżowaniu następuje odrodzenie – ukrzyżowanie i zmartwychwstanie. Ale nie poradziłem sobie z tym dobrze. Bardzo cierpiałem psychicznie”.
Jak więc poradziłem sobie z tą krytyką? To była najlepsza rzecz, jaka mi się w życiu przytrafiła, ponieważ bardzo raniła moje ego. To było dobre, bo było jak bycie ukrzyżowanym. A po ukrzyżowaniu następuje odrodzenie – ukrzyżowanie i zmartwychwstanie. Ale nie poradziłem sobie z tym dobrze. Bardzo cierpiałem psychicznie