Bracia Michael i Rudolf Schenker należą do najsłynniejszych rodzeństw w historii rocka. Obaj zaczynali w Scorpions i razem grali na debiutanckim albumie zespołu, „Lonesome Crow” z 1972 roku. Potem jednak ich kariery potoczyły się inaczej, a panowie stali się znani również z tego, że, podobnie jak bracia Gallagher z Oasis, czy Davies z The Kinks, przestali darzyć się sympatią. Ostatnio Michaele Schenker poruszył ten temat w wywiadzie.
Burzliwe relacje między obydwoma braciami są znane fanom rocka, ponieważ Michael często otwarcie krytykował swojego brata za krzywdy z przeszłości. Na początku 2022 roku, w wywiadzie dla hiszpańskiego Metal Journal, legendarny niemiecki gitarzysta Michael Schenker przypomniał wszem i wobec: „Mam 66 lat. Rudolf jest siedem lat starszy. Nie oznaczył mojego autorstwa na 'In Search Of The Peace Of Mind’, a potem jeszcze oszukał mnie z albumem 'Lovedrive’, którym pomagałem im otworzyć drzwi do Ameryki. W 2015 roku, kiedy zwrócili się do mnie w sprawie boxu Scorpions i dowiedziałem się tak wielu kłamstw, bardzo zawiodłem się na Rudolfie. Zawsze jednak wspierałem Rudolfa i byłem szczęśliwy, że odniósł sukces. Byłem też szczęśliwy, że udało mi się spełnić jako artyście. Więc wszyscy dostaliśmy to, czego chcieliśmy”.
Mam 66 lat. Rudolf jest siedem lat starszy. Nie oznaczy mojego autorstwa na 'In Search Of The Peace Of Mind’, a potem jeszcze oszukał mnie z albumem 'Lovedrive’, którym pomagałem im otworzyć drzwi do Ameryki
Michael kontynuował: „Kocham Rudolfa jak brata, ale potrzebuję dystansu społecznego, żeby nie dać się wciągnąć w kolejną niewygodną sytuację. Rudolf jest tyranem (w oryginalnej wypowiedzi: „bully” – przyp. red.), a ja nie zadaję się z tyranami. To powoduje turbulencje i jest niewygodne. Nie chcę być kontrolowany przez maniaków kontroli, którzy gonią za sławą dla samej sławy, tracąc szacunek fanów i tak dalej, tworząc ostatni album, a potem kolejny ostatni album i kolejny ostatni album i kolejny ostatni album. To nigdy się nie kończy. Ci ludzie nie mają wrażliwości i szacunku dla swoich fanów. I dlatego nie chcę brać w tym udziału. Nie jestem taki. Jestem wierny sobie i lubię być czysty jako artysta.
Kocham Rudolfa jak brata, ale potrzebuję dystansu społecznego, żeby nie dać się wciągnąć w kolejną niewygodną sytuację. Rudolf jest tyranem, a ja nie zadaję się z tyranami. To powoduje turbulencje i jest niewygodne. Nie chcę być kontrolowany przez maniaków kontroli, którzy gonią za sławą dla samej sławy, tracąc szacunek fanów i tak dalej, tworząc ostatni album, a potem kolejny ostatni album i kolejny ostatni album i kolejny ostatni album
Rudolf i ja jesteśmy w separacji od 50 lat” – kończył wywód Michael. „Nigdy właściwie nie spędzaliśmy razem czasu, z wyjątkiem tras koncertowych w okresie 'Lonesome Crow’, ale to wszystko. Więc i tak jesteśmy do tego przyzwyczajeni.”
Z kolei podczas ostatniej rozmowy na podkaście The Metal Voice Michael został zapytany, czy zawarł pokój z Rudolfem w ciągu ostatnich kilku lat, odpowiedział (spisane przez Ultimate Guitar): „Rudolf, mój brat, jest tyranem i nie ufam mu. Nie spotykam się z tyranami ani nie nawiązuję z nimi kontaktu. Wiesz, po prostu nie czuję się komfortowo. Po prostu nie ufam mu. Otóż to. Wiesz, gdybym się z nim skontaktował, kontynuowałby to dokładnie od tego miejsce, w którym zatrzymał się ostatnio, wiesz, to po prostu jest złe.”
Rudolf, mój brat, jest tyranem i nie ufam mu. Nie spotykam się z tyranami ani nie nawiązuję z nimi kontaktu. Wiesz, po prostu nie czuję się komfortowo. Po prostu nie ufam mu