Nowy projekt Piotra Cugowskiego to nowa karta w bogatym portfolio artysty. Wydawać by się mogło, że jeden z najważniejszych głosów rockowych ostatniego dziesięciolecia stanął na szczycie swojej obfitej i przepełnionej blaskami kariery. Ciekawość świata i głód nowych brzmień spowodował jednak, że młodszy z braci Cugowskich, postanowił zbudować swoją twórczość na nowo. Tym razem samodzielnie i bezkompromisowo. Zapraszamy do lektury wywiadu, w którym Piotr podsumowuje swoje dotychczasowe dokonania, opowiada o pracy nad płytą „40” i o tym czy musi w sposób szczególny dbać o swój skarb, którym jest jego głos.
Biorąc pod uwagę twoją aktywność na wielu muzycznych polach i gościnne udziały u innych gwiazd, powstaje pytanie dlaczego tak późno zdecydowałeś się na solową płytę?
Ma to ścisły związek z tym, że przez ostatnie 20 lat tworzyliśmy z Wojtkiem zespół Bracia. Byliśmy obydwaj mocno i intensywnie skupieni na nim i nie było nawet czasu wcześniej myśleć o solowych poczynaniach każdego z nas, aż przyszedł teraz taki, myślę, naturalny moment, po płycie „Zmienić zdarzeń bieg” i po płycie z ojcem, czyli pod szyldem Cugowscy, które fajnie sobie poradziły na rynku i odbyło się w związku z tym całe mnóstwo koncertów. Potem właśnie przyszedł czas, kiedy stwierdziliśmy, że nadszedł chyba właśnie po 20 latach czas, by każdy z nas w końcu popełnił w 100% własną „wypowiedź muzyczną”. Akurat lost tak chciał, że padło na moje okrągłe 40. urodziny więc tym samym, w sposób naturalny tak ten album nazwałem.
No właśnie, jak się czujesz jako 40-latek? Szczyt formy, czy raczej kryzys wieku średniego?
Nieeee no, to jest tylko liczba. Na pewno jest to taki czas, z perspektywy którego można pewne sprawy ocenić i wiadomo, że to jest inaczej trochę jak ma się 20 lat, inaczej jak 30, a inaczej gdy ma się 40. Czas bardzo szybko płynie i mam wrażenie, że coraz prędzej galopuje do przodu, ale ja nie daję się, robię kolejne rzeczy. Teraz właśnie przyszedł czas na kolejne rzeczy, które zbierałem wiele, wiele lat do szuflady, bo niezbyt się nadawały do repertuaru Braci. Są to rzeczy ciut inne stylistycznie, a wiadomo, że praca w zespole wymaga kompromisów, a te moje rzeczy nie mieściły się w kanonie Braci. W ciągu tych wielu lat Bracia ugruntowały jakiś swój wizerunek i pozycję na rynku, więc nie było sensu tego zaburzać. Płyta solowa jest właśnie po to, by tego typu rzeczy z szuflady, ale także i rzeczy nowe, które ma się w głowie pokazać. Bezkompromisowo i bez zbędnych pytań.
Czas bardzo szybko płynie i mam wrażenie, że coraz prędzej galopuje do przodu, ale ja nie daję się, robię kolejne rzeczy. Teraz właśnie przyszedł czas na kolejne rzeczy, które zbierałem wiele, wiele lat do szuflady, bo niezbyt się nadawały do repertuaru Braci
Jako Bracia nagraliście 4 „duże” płyty, w tym jeden tribute… To chyba poniżej średniej krajowej…?
Czy ja wiem…? Nie ma żadnej reguły na częstotliwość wydawania płyt. Byliśmy zespołem, który grał całe mnóstwo koncertów i najlepiej czuliśmy się na scenie. Co kilka lat przychodziła potrzeba i pomysł, że warto nagrać coś nowego. Wiadomo, że są artyści, którzy wydają co chwilę płyty, ale w naszym przypadku tak nie było, natomiast zawsze staraliśmy się, by te płyty były dopracowane i pokazywały w 100% charakter zespołu. Mieliśmy też jakieś tam perturbacje personalne w zespole i być może to też miało wpływ na to, że te płyty nie ukazywały się tak często jak niektórzy by sobie tego życzyli (śmiech). Nie mniej jednak cztery płyty są nagrane, w tym jedna podwójna, jedno koncertowe DVD więc swoje na pewno zrobiliśmy.
Wiem, że część muzyki i tekstów na płycie „40” oddałeś w ręce najlepszych speców w branży. To dobra, stara szkoła, która wychodzi tylko na dobre utworom. Dlaczego akurat Organek i Borysewicz?
To jest tak, że na 10 utworów, które są na albumie jest jedna kompozycja, którą zrobiłem razem z Janem Borysewiczem. Znamy się od lat i zawsze kiedy on robił coś nowego, czy my właśnie, to zawsze gdzieś ta jedna piosenka się nam zdarzy, jakoś to tak naturalnie wyszło po prostu, lubimy się, szanujemy, cenimy i to taka po prostu koleżeńska przysługa działająca w dwie strony. Jeśli chodzi o Tomka Organka to w zasadzie był pomysł rzutem na taśmę, ponieważ składając całą tę płytę w całość, stwierdziłem, że dobrze byłoby zróżnicować ją troszkę także w warstwie tekstowej, by nie było ona zupełnie jednorodna. Tomka znałem na zasadzie „cześć – cześć”, ale nie mieliśmy okazji współpracować. Zaprosiłem go na tą płytę i zapytałem, czy nie zechciałby napisać tekstu właśnie do utworu daj mi żyć. Poradził sobie znakomicie, mogę tylko powiedzieć, że mierzyło się kilku tekściarzy z tym utworem i tylko Tomkowi wyraźnie najlepiej i najszybciej „pod pióro” podszedł ten utwór. Wcześniej oczywiście dużo porozmawialiśmy o tej płycie, o tym co ja robię i to było fajne spotkanie, myślę, że nie ostatnie! Bardzo go cenię za to co robi i jak to robi, ma swoje 5 minut i myślę, że wielce zasłużenie.
Na kim oparłeś skład swojego zespołu, który towarzyszył ci w studio? Czy to ta sama ekipa z którą będziesz koncertował?
Jedyną osobą, którą porwałem z Braci jest Jarek Chilkiewicz, postać znana i lubiana, co ja będę o nim opowiadał (śmiech). Nam zawsze było po drodze jeśli chodzi o warstwę kompozycyjną i twórczą w ogóle. Prywatnie bardzo się lubimy i to było dla mnie bardzo naturalne, żeby Jarka zaprosić do tej płyty. My zaczęliśmy nagrywać tę płytę w kwietniu 2018 roku i na tamten moment jako takiego składu jeszcze nie miałem. To była trochę karkołomna rzecz nagrywać płytę i jednocześnie szukać do niej muzyków, takich, którzy chcieliby uczestniczyć nie tylko w fazie realizacji płyty ale także później, podczas koncertów. Na szczęście udało mi się znaleźć wspaniałych ludzi – na drugiej gitarze gra Kuba Chmielarski, na gitarze basowej gra Wojtek Karel, na perkusji Tomek Nawrocki, a na wszelkich instrumentach klawiszowych, w tym prawdziwych, analogowych gra Borys Sawaszkiewicz. Jest to bardzo wesoła i bardzo kompetentna ekipa, bardzo im dziękuję, że zgodzili się na współpracę no i za wkład w tę płytę, bo bez nich nie byłoby to możliwe, wiesz, uzyskać taki efekt, który mnie zadowala.
Powiedz jak przebiegał proces realizacji nagrań?
Nic tu odkrywczego nie powiem, zawsze na początku są zarysy melodii czy jakichś prostych form, nagrane na dyktafonie. Głównie chodzi o melodie, bo melodia u mnie jest zawsze pierwsza i to wokół niej buduję cały utwór. Były więc dema, były próby z zespołem i były do razeu ujęcia, bo czas naglił i trzeba było spiąć się ostro. Przez rok praktycznie nie wychodziliśmy ze studia, co przy okazji pozwoliło nam zgrać się ze sobą w stopniu doskonałym.
Jaki zestaw mikrofon – preamp sprawdza się najlepiej w przypadku twojego wokalu? Czy może używasz wielu różnych marek i modeli?
Ja generalnie nie lubię wynalazków i jeśli chodzi o mikrofony to jestem zdecydowanie purystą – Neumann U87 z lat 80. to jest dla mnie optymalne rozwiązanie, a jeśli chodzi o preampy to już trzeba by pytać realizatora dźwięku Tomka Bidiuka, bo on jest za to odpowiedzialny. Cześć nagrywaliśmy także na AKG C-414, też z epoki, no i na jednym Rode, który jest wynalazkiem. On przeszedł egzamin na zasadzie odsłuchania, co w którym utworze brzmi lepiej, bo są utwory, w których pewne mikrofony się nie sprawdzają, np. tam gdzie w tekście jest dużo sybilantów, to nie może być wówczas mikrofon „konturowy”, tam gdzie trzeba więcej środka, to dobry jest AKG, ale najbardziej neutralnym – i to jest dla mnie do dzisiaj niedościgniony wzór – jest Neumann U78, absolutnie optymalny dla mnie mikrofon.
Ja generalnie nie lubię wynalazków i jeśli chodzi o mikrofony to jestem zdecydowanie purystą – Neumann U87 z lat 80. to jest dla mnie optymalne rozwiązanie
Używasz w sytuacjach live jakichś efektów wokalowych? Harmonizerów, looperów, modulacji?
Nieee… (śmiech). Ani trochę. Ja wyznaję zasadę, że emisja głosu, czyste śpiewanie w sensie intonacji a do tego dynamiczny mikrofon typu Shure Beta 58 wystarczą w zupełności. Wszelkie wynalazki są mi zbędne. Za całe brzmienie na froncie, czyli na koncertach, odpowiedzialny jest Marcin Trojanowicz, z którym też dość długo współpracujemy i na pewno jest to jeden z absolutnej czołówki realizatorów dźwięku w tym kraju. On by może powiedział, czego jeszcze używa żeby wokal i resztę zespołu było dobrze słychać.
A jak dbasz o swój głos?
Wiesz, tego śpiewania, tych koncertów jest na tyle dużo, że nie ma potrzeby rozgrzewania głosu, czy wykonywania wokalnych ćwiczeń więc tego nie stosuję. Ćwiczę głos od 20 lat na scenie i to mi w zupełności wystarczy. Natomiast jeśli chodzi o dbania o głos, to trzeba się po prostu jakoś normalnie prowadzić, wtedy gdy jest dużo pracy śpiewanej to trzeba odpoczywać, a gdy jest wolne to można rozrabiać po prostu (śmiech).
Chodzi o dbania o głos, to trzeba się po prostu jakoś normalnie prowadzić, wtedy gdy jest dużo pracy śpiewanej to trzeba odpoczywać, a gdy jest wolne to można rozrabiać po prostu
Powiedz jeszcze proszę o twoim stylu bycia i życia w trasach koncertowych. Domyślam się, że dbasz o siebie…?
No różnie to bywało, faktycznie tych koncertów jest wiele, śpiewa się w różnych miejscach… Lubię to absolutnie, nie znudziło mi się i chyba nigdy nie znudzi. Natomiast jedyną rzeczą, której nie lubię to są podróże, to jest coś co spędza mi sen z powiek. No ale jakieś minusy tej pasji być muszą, nie wszystko może być tak piękne. I tak uważam, że mam ogromne szczęście w życiu, że mogę robić to co kocham – to jest wielki przywilej. Kiedy tylko mam taką okazję, łapię chwilę by móc poprzebywać samemu – odpoczywam, resetuję się w ciszy, starając się zrobić sobie higieniczną przerwę od ciągłego przebywania z ludźmi, których lubię, ale z którymi przebywam bardzo bardzo dużo. Gdy przybywam do mojego domu za miastem, zamykam bramę i zostawiam za sobą cały ten zgiełk. Nie jestem zwolennikiem by w wolnych chwilach jeżdżenia z powrotem w miejsca zaludnione. Poświęcam czas na absolutne „nicnierobienie” kiedy tylko mogę, a tego czasu jest bardzo niewiele. Myślę, że to jest naturalna sprawa, bo w tym zawodzie przewija się cała masa ludzi, niekiedy wspaniałych, wyjątkowych, ale kiedy tylko mogę robię sobie odskocznię, zaszywam się w kącie, nakładam kaptur i mnie nie ma.
Powiedz z kim i w jakich jeszcze składach będzie cię można usłyszeć w tym roku? Czy tylko Piotr Cugowski solo?
Po nowym roku rusza duża trasa promująca mój album „40”, ale to jeszcze chwila i na pewno zdążę Wam o tym zaanonsować. Jeśli chodzi o moje gościnne udziały u innych artystów, to chyba nie, wiesz, jak chcę coś zrobić na swoją rękę i na 100% to nie mogę się wikłać w inne projekty. Ale prawdę jest, że przez ostatnie 20 lat nazbierało się ich bardzo dużo. W grudniu odbędą się dwa koncerty, w Poznaniu i Krakowie, 13 i 4 grudnia, w ramach cyklu Atmosfera Exclusive, gdzie będę występował z orkiestrą Jacka Tarkowskiego, ale zaśpiewają tam również Michał Szpak i Dawid Kwiatkowski. Zagram tam kilka moich utworów w towarzystwie Jarka Chilkiewicza, mojego gitarzysty, a ze mną wystąpi m.in. uczestniczka Voice of Poland z mojej drużyny, Diana Ciecierska.
Dzięki za rozmowę i mam nadzieję, że będziemy mieli dużo okazji, by usłyszeć ciebie z twoim nowym projektem!
Ja też mam także nadzieję (śmiech). Dzięki!
Zdjęcia: Mat. prasowe Sony Music Polska