Smok Smoczkiewicz znany wcześniej z udzielania się na wyspach brytyjskich w zespołach rockowych jak Unbroken 71, Piece of Mind, czy Firebird pod wodzą Billa Steera, ostatnią dekadę zajmował się głównie warsztatami gitarowymi i działaniami ze swoim polskim zespołem Sold My Soul. Teraz zdecydował wypuścić swoje nagranie autorskie zatytułowane „Radio Bieszczad Blues”. Zapytajmy więc Smoka jak powstawał tej utwór i dlaczego zdecydował się nagrać go jako solowy, a nie pod szyldem zespołu.
Skąd się wziął pomysł na piosenkę poza Twoim obecnie macierzystym składem Sold My Soul?
Sam nie pamiętam kolejności zdarzeń, ale to taki naturalny proces uczenia się cierpliwości i nie przywiązywania się do schematów. Wyszło to z tego, że po czasach covidu Sold my Soul znacznie ograniczył działania koncertowe. Zrobiło się więcej czasu. Miałem piosenkę napisaną w 2018 roku, której chciałem użyć w filmie dokumentalnym jaki reżyserował kolega – ‘Śniła mi się połonina’, ale w rezultacie zapadły inne decyzje. Perkusista Chris ‘Flipper’ Krupa namówił mnie bym po prostu wydał tą piosenkę proponując że mi ją zrealizuje za co jestem mu bardzo wdzięczny, bo bez tej sugestii dalej leżała by w szufladzie. No więc mamy to gotowe.
To taki naturalny proces uczenia się cierpliwości i nie przywiązywania się do schematów
Jak wyglądała praca na tym utworem?
Utwór nagrywaliśmy w znacznych odstępach czasu gdyż były trudności z czasem wolnym u różnych ludzi oraz szukaliśmy też odpowiedniej partii harmonijki co było nie lada wyzwaniem. Z tego miejsca chcę podziękować tym osobom które zechciały podjąć się wyzwania, za poświęcenie chwili czasu bo w rezultacie mieliśmy partie harmonijek pięciu muzyków, wszystkich bardzo doświadczonych. Wtedy jednak pojawił się nowy kłopot, musieliśmy zdecydować która z harmonijek najbardziej pasuje. To zawsze trudny wybór. Wszyscy ludzie którzy wzięli udział w nagraniu mieszkają w różnych częściach kraju więc trwało to chwilę zanim mieliśmy skompletowane nagrane instrumenty.
Kto zaśpiewał w tym utworze?
To Marek Qubek Weigiel, znany między innymi ze współpracy z grupą Harlem, czy z występów w Teatrze Muzycznym w Łodzi. Spodobał mu się przekaz tekstu więc cieszę się, że położył na tym swój wokalny znak. Marek jest profesjonalistą z pozytywnym nastawieniem więc przyjechał do studia do Tarnowa, zrobił co trzeba i tyle. To samo należy oddać wspaniałym wokalistkom Anecie Romańczyk i Asi Niebrój. Uśmiech, gracja i głosy. Co można chcieć więcej. Serdecznie pozdrawiam obie Panie!
Jakiego sprzętu użyłeś do nagrań gitar?
Bardzo prosto i bez komplikacji. Marshall 15w Haze + kabel + Les Paul Studio 1992 rok. Paczka dwugłośnikowa z dwoma zupełnie innymi głośnikami Celestion oraz dwa mikrofony do nagłośnienia paczki – jeden pojemnościowy drugi wstęgowy. Mikrofony z kilku dostępnych dobierał realizator. Ogólnie takie minimum jak tylko się dało. Do solówki użyłem tego samego pieca i gitary, tylko innej kolumny, a brzmienie poszło prosto z głowy, bez boostera, czy innego dopalacza. Naprawdę, podszedłem do tego jak jeździec który tylko chce konia do jazdy i nie interesuje go cały zestaw akcesoryjny łącznie z siodłem, ważne było tylko by koń mógł galopować (śmiech).
Podszedłem do tego jak jeździec który tylko chce konia do jazdy i nie interesuje go cały zestaw akcesoryjny łącznie z siodłem, ważne było tylko by koń mógł galopować
Tytuł wskazuje jasno na kierunek – Bieszczady, a więc…?
No jest to mój osobisty ukłon w stronę Bieszczad. Uwielbiam wszystkie pasma górskie jakie przechodzą przez południową Polskę, chodzę po górach i pagórach kiedy mogę, a ostatnie lata zdecydowanie za mało. Bieszczady są mi bliskie z wielu powodów, mieszkają tam piękni ludzie cechujący się często prostą ludzką nieudawaną życzliwością. No a same góry to taki nasz magiczny polski zakątek. Mam tam przyjaciół i dobre wspomnienia. Lubię tam wracać, mieszkałem jakiś czas na Podkarpaciu. Jestem pewien, że część muzyków, którzy brali udział w nagraniach też podziela mój sentyment.
Jest to mój osobisty ukłon w stronę Bieszczad
Czy w przyszłości można się spodziewać od Ciebie kolejnego strzału autorskiego w jakiejś postaci?
Mam nadzieję, chciałbym, szuflada i głowa pęka w szwach od pomysłów. Tęsknię za mocnym graniem i akustycznym graniem więc chodzi mi również po głowie powrót do eksplorowania tych sfer od nowa. Uwielbiam pracować z różnymi ludźmi, więc wszystko też zależy od tego, kto będzie chciał tym razem skorzystać z mego zaproszenia. Mam w głowie nazwiska, z którymi bardzo chętnie coś bym nagrał. Nie jara mnie nagrywanie wszystkiego samemu jako one man band, to takie samotne skrobanie introwertyków, a ja lubię interakcje z ludźmi.
Czego więc możemy Ci życzyć z okazji premiery singla?
Oby jak najwięcej ludzi posłuchało tej piosenki, a potem niech się pakują i jadą zwiedzać nie tylko Bieszczady ale całe Polskie Góry od Bieszczad aż po Izery na zachodzie kraju!