Sophie Lloyd pokusiła się ostatnio o wymienienie dziesięciu gitarzystów, którzy pomogli ukształtować jej brzmienie. Wśród takich „oczywistych” artystów jak Eddie Van Halen, David Gilmour i Slash, Lloyd wymieniła także Johna 5 z Mötley Crüe, dodając, że wstyd jej, że tak późno go odkryła.
W najnowszym wywiadzie opublikowanym w serwisie Guitar World, Sophie przyznała:
Wstyd się przyznać, że odkryłam Johna 5 stosunkowo niedawno. Jestem fanką Mötley Crüe i kiedy zobaczyłam, że dołączył, dopiero zaczęłam robić research na jego temat.
Zosia kontynuowała: „W zeszłym roku wraz z Machine Gun Kelly graliśmy wiele festiwali z Mötley Crüe. Mogłam oglądać wiele ich występów z boku sceny i John 5 jest dla mnie jednym z najbardziej fenomenalnych gitarzystów grających na żywo, jakich kiedykolwiek słyszałam”.
„Jego show to coś, co naprawdę po nim przejęłam. Wiele osób potrafi grać na gitarze naprawdę, naprawdę dobrze, ale on wie, że show jest również ważny, że moda ma znaczenie. Ma tę szaloną, świecącą gitarę. Takie rzeczy robią różnicę w przestrzeni koncertowej, ponieważ to jest coś, o czym ludzie pójdą do domu i opowiedzą swoim znajomym. A zabawa, którą w to wnosi czyni, że wszystko jest takie fajne!”
Lloyd nazwała przy okazji album „Dr. Feelgood” Mötley Crüe jednym z tych, które wywarły na nią duży wpływ:
„’Kickstart My Heart’” Motley Crue był jednym z pierwszych utworów, których nauczyłam się grać. Nie żebym grała go aż tak dobrze – miałam 14 lat, starałam się! Prosiłam ludzi, żeby przyszli do mojego pokoju i posłuchali, jak gram na moim małym wzmacniaczu Line 6 Spider, który był do dupy
„Kiedyś jeździłam na rockowe obozy na kilka tygodni i zagraliśmy ten utwór przed wszystkimi rodzicami, a w tym roku poznałam Mötley Crüe i oglądałam ich z boku sceny, co było momentem, w którym historia zatoczyła koło”.