Steve Vai przypomniał sobie ostatnio, jak to było, gdy po raz pierwszy usłyszał Franka Zappę. Porównał jego muzykę go do wszystkiego, co znał wcześniej i… nie znalazł podobnych artysów. Vai zaczął współpracę z Zappą w 1978 roku, a kiedy miał zaledwie 20 lat został członkiem jego koncertowego zespołu.
Steve zawsze otwarcie mówił o tym, jak wielki wpływ na jego rozwój jako muzyka miał Frank. Podczas niedawnego wywiadu z Kipem Wingerem gitarzysta odpowiedział kim byłby dzisiaj, gdyby w jego życiu nie było Franka Zappy (spisane przez Ultimate Guitar): „Moja siostra słuchała Led Zeppelin. I to było to. Wtedy pojawił się u mnie temat gitary, ale w tamtym czasie nic tak naprawdę nie uderzało w moje czułe struny. Mam na myśli Led Zeppelin i Deep Purple i tak dalej, ale to nie satysfakcjonowało kompozytora we mnie… Wtedy nagle usłyszałem muzykę Franka Zappy i to było oszałamiające, ponieważ miał w sobie wszystko, czego szukałem, czego nikt inny nie robił. Miał dar kompozycji, to były bardzo intensywne kompozycje. Zawierały w sobie elementy zespołu rockowego, elementy free, były zabawne, miały elementy komediowe, były zwariowane gitarowo i miały rockową oraz bluesową wrażliwość.”
To były bardzo intensywne kompozycje. Zawierały w sobie elementy zespołu rockowego, elementy free, były zabawne, miały elementy komediowe, były zwariowane gitarowo i miały rockową oraz bluesową wrażliwość
„Więc Frank był kimś takim. A melodie, które napisał – o mój Boże, są takie piękne. Jak skończyłem z jego zespołem, pomyślałem po prostu 'Wow, to było dzikie’. Do dziś patrzę wstecz i myślę: 'Czy to wszystko naprawdę się wydarzyło?’ Gdyby Franka nie było w moim życiu na poziomie osobistym? O Jezu, to trudne. To naprawdę trudne. Prawdopodobnie szukałbym… Nie ma nikogo innego, kto mógłby zastąpić jego wkład i zasługi, wiesz?”
Nie ma nikogo innego, kto mógłby zastąpić jego wkład i zasługi