Nieduże miasto jakim jest Świecie do niedawno słynęło wyłącznie z fabryki papieru, która była niemal symbolem tego miasta. Od kilku lat dynamiczna ekipa ze świeckiego OKSiRu stara się to zmienić, wprowadzając do świadomości ludzi nowy brand o nazwie Blues Na Świecie i muszę przyznać, że im się to udaje. Mówi o tym radiowa Trójka, pisze magazyn TopGuitar, są sponsorzy, są gwiazdy, są fani.
Festiwal robią zawodowcy, dzięki czemu zarówno logistycznie jak i artystycznie wszystko jest tam na najwyższym poziomie. Występy w sali koncertowej, w amfiteatrze, imprezy towarzyszące, obsługa, jakość dźwięku na scenie, światła… wszystko to sprawia, że imprezę tę można śmiało zapisać jako jeden z najciekawszych wakacyjnych festiwali w Polsce.
Za dobór repertuaru odpowiada niezmiennie dyrektor artystyczny festiwalu Tomasz Stanny, ale o to, by miał z czego wybierać, dba Jerzy Simiński, szef agencji Bluesfactory. To właśnie dzięki niemu w tym roku Świecie odwiedzili Matt Schofield, Mike Andersen i Henrik Freischlader. Gwiazd było jednak więcej (Natalia Przybysz, Sebastian Riedel, Stanisław Sojka, Tobiasz Staniszewski), a cała impreza zakończyła się wyjątkowym występem Big Blues Orchestra, zaimprowizowanego zespołu z wszystkimi tymi gwiazdami w składzie! Po raz pierwszy impreza trwała aż 3 dni i był to pomysł trafiony. Dzięki temu można było rozszerzyć nieco formułę festiwalu i pierwszy dzień uczynić świętem muzyki funk. Drugiego i trzeciego dnia stylistyka była już bardziej zgodna z nazwą imprezy, co nie znaczy, że wszystko stało się przewidywalne.
Na osobne wspomnienie zasługują cowieczorne jam sessions, które wieńczyły każdy dzień muzycznych wrażeń. To było coś niezwykłego móc słuchać i oglądać trochę inne, mniej oficjalne wcielenia artystów, którzy – kto wie czy nie wówczas właśnie – wznosili się na szczyty swoich artystycznych i wykonawczych możliwości.
Dziękując organizatorom i licznie przybyłym fanom dobrej muzyki prezentujemy fotogalerię zdjęć autorstwa Macieja Wardy i Marcina Saldata.