Urodzony w 1972 roku w Filadelfii kontrabasista Christian McBride występował i nagrywał z wieloma legendami muzyki jak: Joe Henderson, Herbie Hancock, Pat Metheny, Chick Corea i Diana Krall, a także ze Stingiem i Kathleen Battle. Jego brzmienie słychać również w nagraniach naszej Anny Marii Jopek. Był także dziewięciokrotnie nominowany do nagrody Grammy, a odebrał ją pięć razy: w 2004 r. za album „Illuminations”, w 2009 za album „Five Peace Band – Live”, w 2011 za płytę „The Good Feeling”, w 2015 za najlepsze improwizowane solo jazzowe oraz w styczniu tego roku za album „Bringin’ It”. Abstrahując od radosnej i znakomitej muzyki, której odbiorcami była zgromadzona 7. maja w krakowskim Teatrze Variete publiczność – tak utytułowanych wykonawców nieczęsto gościmy nad Wisłą.
Większość kompozycji wykonanych tego wieczoru przez orkiestrę Christiana przed krakowską publicznością pochodziła właśnie z nagrodzonego ostatnio krążka „Bringin’ It”. Krótko po godz. 20.00 muzycy zajęli miejsca za pulpitami, ale publiczność trochę się zdziwiła widząc, że do kontrabasu podszedł… krakowski znakomity basista Tomasz Kupiec. Ci ze słuchaczy, którzy wcześniej na Youtube obejrzeli koncerty McBride’a z orkiestrą, byli spokojni – to stały element występów mistrza – inny basista gra z zespołem intro, żeby zapewnić stosowne entrée mistrzowi ceremonii. W wypadku krakowskiego koncertu wystąpił smaczek dodatkowy – instrument McBride’a zaginął gdzieś w drodze między Anglią i Chorwacją i po prostu nie dotarł do Polski, a Tomek Kupiec użyczył swojego kontrabasu mistrzowi z USA. Gościnność polska nie zna granic.
Trzynastoosobowa sekcja dęta, znakomity pianista, świetny i widowiskowy bębniarz Quincy Philips, towarzysząca orkiestrze w kilku utworach wokalistka Melissa Walker – to po prostu musiało się udać. Znakomicie brzmiący big band pod batutą uśmiechniętego, wyluzowanego lidera, dowcipnie zapowiadającego kolejne kompozycje – czy to autorskie, czy to będące dziełami jego kolegów z orkiestry, czy też evergreeny z bogatej skarbnicy standardów jazzowych zaaranżowane przez McBride’a do wykorzystania na nagrodzonej nagrodą Grammy płycie. Tego wieczoru nie było słabych kompozycji i słabych momentów koncertu. Christian z szacunkiem i wdzięcznością anonsował kolejne kompozycje, w przypadku standardów dodając kilka słów o ich historii, i zapowiadał muzyków, którym powierzył wykonanie solówek. Sam też kilkukrotnie popisał się diabelską biegłością w obsłudze kontrabasu, zarówno pizzicato, jak i smyczkiem. Kompozycje bandleadera, ale i Freddiego Hubbarda, McCoy Tynera i Wesa Montgomery zabrzmiały po prostu zjawiskowo.
Jest dopiero maj i za wcześnie na podsumowania roku 2018, ale śmiem twierdzić, że chociaż w Krakowie i w całym kraju jeszcze wiele ciekawych wydarzeń na jazzowej scenie będzie mieć miejsce, wieczór z McBridem w Teatrze Variete możemy śmiało zaliczyć do topowych wydarzeń muzycznych sezonu. Pozostaje nadzieja, że wirtuoz kontrabas ze swoim zespołem powróci do nas tak szybko, jak tylko to możliwe i wystąpi w innych miastach Polski. Organizowanie koncertów tak sporego składu jest zapewne trudniejsze pod wszelkimi względami, ale jeśli zobaczycie u siebie w okolicy plakaty reklamujące występ big bandu Christiana McBride – nie przegapcie okazji bez względu na koszty. To, co ci ludzie prezentują na scenie, to absolutnie pierwsza liga. Organizatorom festiwalu „Starzy i młodzi, czyli jazz w Krakowie” gratulujemy wyboru i z radością odnotowujemy to znakomite wydarzenie muzyczne, które niewątpliwie na długo zapisze się w pamięci słuchaczy.
tekst i zdjęcia: Ada Kopeć-Pawlikowska, Sobiesław Pawlikowski