Przyznam się szczerze że dawno nie byłem na tak dobrym koncercie. Pod wieloma względami chłopaki zaserwowali genialną norweską paczkę industrialnego metalowego dark elektro. To był koncert na całego, specjalne efekty oświetleniowe, dym czy stroboskop, które swoją drogą skutecznie uniemożliwiały dobre uchwycenie artystów. Nie wspominając o głównym wokaliście którym jest Andy LaPlegua który przez większość czasu był w otchłaniach ciemności którą w sumie sam dla siebie stworzył.
Koncert pełen energii, genialnej muzyki, klasyki jak Maggots at the Party, My Life My Rules, Skullcrusher, uniwersalna set lista w odpowiednich proporcjach pomiędzy starymi a nowymi płytami.
To kolejny zespół którego prędzej tylko kojarzyłem, później się nimi zainteresowałem, przesłuchałem co maja do zaoferowania. Wiele z tego nie zapamiętałem. To co zrobili na koncercie wyryło dziurę w moim mózgu, dziurę która wypełniona jest dark elektro.
Wiele można usłyszeć że jest spora różnica między tym co Combichrist prezentuje obecnie, a tym co grali w przeszłości.
Rynek muzyczny się zmienia i czasami taka stara, brudna stylistyka staje się zbyt alternatywna. Więc słychać wyraźnie w tle nastawienie na połączenie genialnego imprezowego klimatu z norweską iskrą do metalowego konkretnego grania.
Supporty odpuściłem tego dnia, stwierdziłem że całą swoją fotograficzna siłę skupię na Combichrist, a tak szczerze to mi się po prostu nie chciało. Ale z tego co dane mi było usłyszeć, kapele supportujące pokazały również wysoki poziom, lecz z problemami dźwiękowymi.
Publiczność tym razem nie zawiodła i pojawiło się wiele osób znanych w klimacie muzyki dark elektro, ebm, agrotech czy też fani metalu. Liczby tym razem nie są mi znane, ale spokojnie pół klubu wypełnili. Specyficzna publiczność, specyficzni ludzie i genialna muzyka równie specyficznego Combichrist mogłaby trwać w nieskończoność. Polecam i Wam próbować nowych klimatów muzycznych, czy to zupełnie innych, czy to też bardzo podobnych to klasycznego metalu.
Poniżej dla Was galeria zdjęć z tego koncertu. Kilka zdjęć publiczności i wspaniała atmosfera tego wydarzenia pokazana na zdjęciach które mam nadzieje pozwolą uczestnikom tego koncertu przypomnieć sobie te wspaniałe chwile przy np. Pay to Pay czy wspomnianym prędzej My Life My Rules. Powodzenia i widzimy się na kolejnych koncertach, Slayer wkrótce…:)
Fot/Tekst: Karol ” Tarakum” Makurat