Islet
‘Powrót kosmicznej, dzikiej i zżytej z naturą walijskiej czwórki – Islet – to wspaniała wiadomość’ Maj 2013, Pitchfork.
Ostatniej jesieni nieustraszeni Walijczycy wydali nowy album ‘Released By the Movement’ nagrany w Shape Records – studiu należącym do członka grupy, Marka Damana Thomasa. Jest to płyta, która ambitnie stara się zaspokoić głód poznawczy muzyków, stając się jednocześnie poważną kontynuatorką świetnej debiutanckiej LP ‘Illuminated People’.
Otwierający utwór Triangulation Station jest odjechanym, psychodelicznym jak gdyby jarmarcznym soundtrackiem dobrym na każde czasy, z wokalem płynącym pomiędzy Markiem a Emmą Daman Thomasami, toczonym wraz z figlarnymi partiami bębnów i pokręconą plątaniną rytmu i melodii. To jakby wybuch światła wiele mówiący o ich nieokiełznanych i gwałtownych występach na żywo.
Na tej płycie muzycy „lecą bez ograniczeń”. Śpiewają o swoich miłościach, gniewie, radości i bólu „obsesyjnej potrzeby udziwniania” (Carlos). Można powiedzieć, że śpiewają bez używania słów, kiedy album pogrąża się w dźwiękach nocnych głębi na Tripping Through the Blue Room (Part II). Utwór, splatający gitarę Johna Thomasa z basem Alexa Williamsa, przynosi niemal gotycki mrok snujący się przez cały krążek.
Kompozycje były nagrywane z dobrym przyjacielem zespołu, Stephenem Blackiem – znanym też jak artysta Sweet Baboo. Z Blackiem siedzącym za konsolą, album był nagrywany i miksowany w surowych i praktycznych warunkach w Cardiff, bez udziału inżynierów dźwięku, czy jakiś innych zewnętrznych nacisków, pozwalając grupie zachować wolność twórczą bez żadnych ograniczeń, rejestrując w ten sposób strumień muzycznej świadomości współgrający z prawdziwą muzyczną zabawą.
Każdy utwór pokazuje, że Islet wymyślili siebie na nowo, wymieniając się instrumentami, bębniąc na perkusji i przerzucając się plamami muzycznymi. Każdy z muzyków jest dość wszechstronny, zmieniając instrumenty i starając się jak najlepiej dostosować do nastroju każdej kompozycji. Duża doza zaufania jest niezbędna w zespole, w którym istnieje tak duża swoboda w wypełnianych aktualnie rolach. Ponadto, w grupie, w której jest dwóch braci oraz małżeństwo kwestią zasadniczą jest zachowanie silnego uczucia miłości.
Odzew, jaki od samego początku otrzymuje walijska czwórka od swoich fanów ma związek z ich determinacją i silnym poczuciem niezależności – wydają płyty we własnej wytwórni, organizują artystyczne performance, publikują ziny i występują często na żywo za darmo.
Ta płyta wykorzystuje siłę i energię Islet grających razem jako zespół. Ich zwykle nieprzewidywalne występy na żywo zawierają elementy halucynogennych ceremonii i sztuki performance, co zresztą znajduje swoje odbicie na albumie. Ich naturalny, eksperymentalny sposób podejścia do muzyki i wyjątkowa wewnętrzna logika sprawiły, że te dziewięć nieziemskich kompozycji stanowi okno na ich własny niekonwencjonalny świat.
To autentycznie album nie z tej planety, płyta, która jest wyzwaniem.
„Naszym celem nie jest gromadzenie wyznawców, ani poszukiwanie poklasku właściwego nastoletnim fanom tylko po to, aby zaspokoić naszą próżność. Zamiast tego, mamy nadzieję, że ta płyta zainspiruje innych do pracy nad sobą. Bycie wolnym polega na docenieniu wolności artystycznej, na którą nas stać”.
Emma Daman Thomas o ‘Going Free’ czerwiec 2013.