Amarok to już od kilku lat teatr jednego aktora. Choć oczywiście wokół tego projektu orbituje kilka osób, to Michał Wojtas jest liderem, twórcą repertuaru i założycielem zespołu.
Warto pamiętać, że dwa lata temu płytą „Hunt” zespół Amarok powrócił do studia i na scenę po 10-letniej przerwie. Powrót okazał się udany, bo możemy dzisiaj posłuchać kolejnej płyty jednego z najważniejszych polskich reprezentantów prog-rocka. Jak się już za młodu nasiąknie tymi wszystkimi Watersami, Gilmourami, Andersonami, Oldfieldami, Knopflerami, Beckami to można nie odparować z tego do końca twórczego życia… Na początku wystraszyłem się, że trafiłem w końcu na jakąś niemoc twórczą Michała, ale – uwaga – to nie jest zwyczajna regularna płyta solowa! Znalazła się na niej głównie muzyka instrumentalna, będącą wynikiem współpracy lidera Amarok i brytyjskiego choreografa Jamesa Wiltona. To w zasadzie soundtrack do spektaklu tańca współczesnego „The Storm”, dlatego też na płycie o tym samym tytule obok dwóch utworów z wokalem (śpiewa sam Michał i świetnie to robi!), znajdują się same kawałki instrumentalne zainspirowane przedstawieniem. Dużo tu klawiszowych padów, muzycznych plam, szerokich brzmieniowych warstw i ciężkich do zidentyfikowania akordów.
Nowa płyta Amarok napakowana jest onirycznymi muzycznymi wizjami, hipnotycznym flow, nadprzyrodzonymi niemal nastrojami
Nowa płyta Amarok napakowana jest onirycznymi muzycznymi wizjami, hipnotycznym flow, nadprzyrodzonymi niemal nastrojami. To typowa muzyka ilustracyjna, która owszem może funkcjonować sama, ale lepiej oddziałuje z obrazem. Niestety nie dane mi było oglądnąć widowiska „The Storm”, choć obrazek dostępny na kanale YouTube (do utworu „The Storm”) jest całkiem smaczną namiastką tego, co oferować może całe przedstawienie. Sama muzyka pozwala natomiast na uruchomienie wyobraźni, na odpięcie się na moment od otaczającej i przytłaczającej nas rzeczywistości. Płyniemy łagodnym nurtem dźwięków prowadzeni przez obezwładniające i magiczne brzmienia wykreowane przez Michała. Ponieważ jednak to przy okazji gitarzysta (i basista) z krwi i kości – tego instrumentu nie mogło na płycie zabraknąć, choć jest go chyba najmniej jeśli przypomnimy sobie poprzednie płyty Amarok. Album dla muzycznych koneserów otwartych na różne dźwięki i nie stroniących od el-muzyki.
Wydawca: On Art
