Bardzo, ale to bardzo szanuję takie wydawnictwa. Burek! Dobry p!es tylko potwierdza moje spostrzeżenie (które nie jest wcale jakoś specjalnie odkrywcze), że rodzima scena hc/punk wypluwa z siebie coraz lepsze i ważniejsze wydawnictwa.
Długograj B!DP mieści się w tej kategorii w każdy możliwy sposób. Przede wszystkim jakość tej muzyki przemawia sama za siebie. Zespół gra punk rocka i nie da się tego nazwać inaczej, ale jest bardzo daleki od popularnego punkowego nudzenia niestrojonymi gitarami rzężącymi najprostsze akordy, byleby głośno i szybko. Te kawałki są po prostu ciekawe muzycznie. Pewnie, nie ma tu nie wiadomo czego, bo jednak B!DP chcą się trzymać obranej stylistyki, ale kawałki są podoprawiane fajnymi aranżacjami, co zresztą świetnie sprzęgnięte jest z tekstami. Albowiem – uwaga, wszystkie domorosłe punkowe i metalowe zespoły, zanotujcie! – muzyka jest najbardziej niebezpieczna, gdy jest inteligentna.
muzyka jest najbardziej niebezpieczna, gdy jest inteligentna
A eponimiczny album grupy Burek! Dobry P!es jest o wiele inteligentniejszy i celniejszy niż cała śmietanka współczesnej rodzimej publicystyki. Zwalnia, kiedy chce zostawić miejsce dla czegoś ważniejszego niż tempo (np. dla historii), przyspiesza dla akcentów, podlewa kawałki nienachalną elektroniką. No i opowiada o czymś. Jest to poniekąd album koncepcyjny (nie przepadam za tym słowem, ale nie widzę powodu, żeby nie nazywać rzeczy po imieniu), choć w nieco przypadkowy sposób, bo tak naprawdę gromadzi utwory powstałe na przestrzeni dwóch lat. Poprzecinany wykonaną przez Ex-Perta z Inkwizycji narracją o losach wsi o nazwie Cicha Lipa (gdyby ta recenzja ukazywała się w sieci wrzuciłbym tu link do starego mema z tekstem „I see what you did there”) jest odbiciem naszego polskiego małomiasteczkowego społeczeństwa AD 2019 – przewijają się tutaj czcze zasady, nudna praca, alkoholizm, hipokryzja, płytka wiara i generalna, choć stabilna beznadzieja szarego, przeciętnego życia. I choć może za Cichą Lipą, która zaczyna się tam, gdzie kończą się peryferia, nie ma już nic, to na albumie B!DP jest bardzo dużo wszystkiego – głównie gorzkich spostrzeżeń wyłożonych jak kawa na ławę, ale jednocześnie w atrakcyjny dla odbiorcy sposób (vide bardzo dobra produkcja, wyraźny miks, ładne wydanie). Tak wyobrażam sobie punk XXI wieku – wciąż społecznie zaangażowany, wciąż celny, wciąż bolesny, a jednocześnie przykładający wagę do detali. I całe szczęście, że taki właśnie hc/punk wciąż mamy.
wyd. własne
