Kształt i brzmienie całego albumu skrojone jest wedle nowszej metalowej sztancy: ostre, brutalne, szarpane, industrialne, postapo… Gdyby nie wokal, powiedziałbym: zdehumanizowane. Taki jest djent, mathcore i taki bywa właśnie Cruenstus – ekstremalnie zdynamizowany, totalnie techniczny (szacunek dla umiejętności muzyków) i co ważne, ostatecznie ładnie składający poszczególne elementy i zagrywki w formę utworu (zupełnie nie tak, jak w przypadku klasyków z Car Bomb). Co więcej, materia muzyczna poprzetykana jest na „Every Tomorrow” szerszymi muzycznymi planami, podczas których mamy szansą na oddech i przygotowanie się na kolejny atak superszybkich zbuntowanych maszyn… Twórcy płyty tak definiują swój przekaz na „Every Tommorrow”: „To krótka refleksja nad wewnętrznym konfliktem pomiędzy świadomością hołdującej technokracji jednostki a jej niezidentyfikowaną tęsknotą duchową”. Coś w tym jest, bo mamy tu ewidentnie własną, „cruentusową” estetykę, której specyfika polega właśnie na tnących, technicznych riffach, metrach nie do policzenia, świetnie zaimplementowanej elektronice i tym „pierwiastku ludzkim”, obecnym w muzycznym technopolu. Najciekawszą dla mnie rzeczą na „Every Tomorrow” jest przenikanie się elektroniki z siarczystymi djentowymi riffami – to wyszło chłopakom na światowym poziomie. Przekaz werbalny natomiast został na płycie wywrzeszczany z prawdziwą pasją, wściekłością, momentami niczym najbardziej obrazoburcze bluźnierstwa, a momentami… normalnie wyśpiewany, jak w „Spiritual Digitasation”, ale to jakby listek figowy, element aranżu, arcyciekawy, ale bynajmniej nie najważniejszy. Czwarty utwór „The Proximate” to już Messhugah pełną gębą, może z subtelną (o ile w tej muzyce można mówić o subtelnościach!) nutą dubstepu, jakkolwiek obrazoburczo by to nie zabrzmiało. Mój redakcyjny kolega podzielił się ze mną konstatacją, że „w sumie to rzadkość, żeby takiej płycie nadać jakiś konkretny klimat, zazwyczaj są one po prostu odhumanizowane i wyczyszczone do bólu”. A tu jest jednak coś uderzającego w duszę, w ten oniryczny pierwiastek drzemiący w każdym człowieku. Czyli mamy kolejną świetną płytę do kolekcji, szczególnie godną polecenia entuzjastom metalu.