Zgodnie z przewidywaniami muzyka tria MacAlpine, Sheehan, Donati to progresywny hard rock. W konwencji tria z góry wiadomo, że MacAlpine ma najwięcej do powiedzenia jako solista i pośrednio jako muzyk, co potwierdza struktura utworów. Gitara Tony’ego dominuje. Billy Sheehan, mimo że gra kilka solówek – pozostaje w cieniu, zresztą bardzo dobrze. Po pierwszych dwóch utworach odniosłem wrażenie, że słucham kolejnej płyty solowej MacAlpine’a. Odcisnął bowiem na utworach charakterystyczne piętno śpiewnych refrenów, brawurowych zagrywek i rozwiązań harmonicznych. Na upartego można odnaleźć także w muzyce echa połamanych rytmów i ciężkich riffów PLANET X, w której grał przecież z Donatim, ale DEVIL’S to całkiem inny projekt. Słyszę też, że Tony idzie naprzód, jeśli chodzi o frazy i patenty. Odważne solo w „Injustice line”, gdzie gitarzysta wędruje „daleko od szosy” lub pełna ekspresji solówka we „Flamed”, to pasjonujące momenty na płycie, ale z tą formacją Tony nie zajdzie daleko, bowiem ogranicza go formuła i styl grania pozostałej dwójki. Dowód? W „Hourglass” pojawia się jazzujący gość Bunny Brunet i od razu muzyka staje się inna, to już bardziej fusion niż progresywne granie. Tego urozmaicenia i świeżych pomysłów na tym krążku brakuje. To czterdzieści minut z bardzo dobrymi muzykami, ale niekoniecznie z odpowiednio dopracowaną muzyką.
Piotr Nowicki