(Universal Music Polska)
Płytą tą „Napiór” trochę zaskoczył, przynajmniej niżej podpisanego. Akustyczny album, pełen zadumy, melancholii, utwory toczące się „wolno” i mocno kontrastujące klimatem z tym wszystkim, co dzieje się wokół – to bardzo oryginalny pomysł. Użycie gitar Lindy Manzer to ryzyko narażenia się na porównanie z Patem Metheny’m, szczególnie gdy do gitar dołączy się tęskne „zawodzenie” harmonijki, jednak po kilku przesłuchaniach uważne ucho zauważy różnicę we frazowaniu, a przede wszystkim w konstrukcji utworów.
Marek w zagrywkach bardziej przypomina mi Carltona, być może z racji blues-rockowego backgroundu i sesyjnych doświadczeń? Nasz topowy gitarzysta czuje się swobodnie w akustycznym otoczeniu, a otwarta forma utworów okazała się świetnym pomysłem. Muzyka płynie niczym rzeka – leniwie i wolno. Możemy do niej wejść, możemy słuchać szemrzenia tego strumyka, będąc obok, bo jest to muzyka uniwersalna, a – co ważne – ambitna i daleka od smoothjazzowej papki. Gwarantuje relaks wyższych lotów i nie pozbawiony intelektualnych ambicji.
Świetnie zagrali goście: Robert Majewski na trąbce w „The Sum of All Days”, Michał Tokaj w „Gotlandii” czy Gregoire Maret na harmonijce w kilku utworach. Niezwykle precyzyjna i umiarkowana gra sekcji Michał Miśkiewicz, Robert Kubiszyn to także atuty tej płyty. Niebagatelną rolę odegrał realizator i autor masteringu Tadeusz Mieczkowski serwując nam iście „zachodnią” jakość. Polecam!
Piotr Nowicki