(Digital Nations)
Gitara: Eric Mantel
Bas: John Falstrom
Kto pamięta Erica Mantela z występów z Neilem Zazą sprzed kilkunastu miesięcy? Oto jego debiut i to w wytwórni, w której o wydawnictwach decyduje sam Steve Vai! Jednakże renoma wytwórni to jedno, a muzyka to drugie. Krótko mówiąc, ta płyta nie wyróżnia się niczym szczególnym. Utwory jakoś nie zostają specjalnie w pamięci, choć nie są źle napisane czy zagrane lub nagrane. Brzmią jak dla mnie staro, jakby powstały dwadzieścia czy trzydzieści lat temu. Gatunkowo rozpięte są pomiędzy prowincjonalną pop music („Tribute”, „Shine On”), smooth jazzem („Tai-Chi”), świątecznym patosem („Why So Lonely”), fingerstyle a’ la Adrian Legg i Steve Morse („Affection Yours”) po instrumentalną balladę „Under a Different Light”. Całości brak jakiejś spójnej linii, kompozycje są nierówne, tak jakby repertuar był dobierany przypadkowo lub na siłę, byleby zapełnić album. Jeśli chodzi o solówki i partie gitarowe, to bardzo dużo tu nawiązań do Erica Johnsona, z którym Mantel bywa często porównywany. Szczególnie w pasażach imituje go w bardziej lub mniej udany sposób. Wytrwanie do końca tego albumu kosztuje trochę cierpliwości. Myślę, że nie wszystkim może jej wystarczyć.
Piotr Nowicki