Gitara: Piotr Sokołowski
Piotr „Bzyk” Sokołowski to postać na polskiej scenie muzycznej znana, a przynajmniej taką być powinna dla wszystkich entuzjastów dobrego gitarowego grania. Muzyk gitarzysta, związany na przestrzeni swojej kariery m.in. z takimi zespołami i artystami, jak Ziyo, KSU, Totentanz, Revolucja, Renatą Przemyk, a ostatnio Samokhin Band, pokusił się wreszcie o album solowy.
Jestem bardzo pozytywnie zaskoczony tym materiałem. Odkąd pamiętam, zawsze do solowych płyt wszelkiej maści instrumentalistów podchodziłem z nadmierną ostrożnością, zawsze zerkałem na nie – świeżo kupione – nawet przez kilka dni, zanim decydowałem się w odpowiednim momencie zabrać za odsłuch. Dlaczego? Umówmy się, tego rodzaju wydawnictwa mają być summą dorobku, umiejętności i ambicji muzyka. Ze szczególnym naciskiem na umiejętności. Zresztą „Bzyk” sam deklaruje: „Chciałem na tej płycie w pełni zaprezentować siebie, stąd różnorodność technik, aranży, nastrojów i przekazu”. I tu trzeba odpowiedniej na to szaleństwo metody. Więc, gdy bojowo nastawiony, uzbrojony w podręczniki dotyczące tappingu, sweepingu, hammeringu czy innego staccato, z rozgrzanymi uszami gotowymi na najbardziej rwące wodospady połamanych solówek zasiadłem do „Bzykology”, jakież było moje, rosnące z każdym utworem zdziwienie. „Bzyk” się nie sili, nie produkuje, nie męczy, nie narzuca. On, po prostu gra. Pięknie, przyjemnie, z feelingiem – przebojowo.
Każdego z jedenastu składających się na płytę utworów słucha się wyśmienicie. Każdy jest na swój sposób inny, każdy stanowi różny fragment ekspresji Piotra Sokołowskiego. Od mocnych, rock-metalowych „Shame for Heavy Metal” czy „16 Speed Of Life” przez przesiąknięte elektroniką „Cracov Rehersal” i „The Gust Of Retro Wind” po niezwykle nastrojowe, ale jakże od siebie różne „Thank You And Forgive Me O.” oraz „Jungle Belss”. W każdym pierwsze skrzypce wyraźnie gra gitara, nie dająca się przesłonić najlepszym nawet aranżacjom trąbki Pawła Samokhina czy klawiszy Rafała Guzika lub Sławka Kokoszy.
Tej płyty się najzwyczajniej świetnie słucha. Jest na swój doskonały sposób prosta, przebojowa i pomimo stylistycznego oraz aranżacyjnego zróżnicowania, bardzo spójna. Przede wszystkim, rockowa. Polecam krążek nawet tym, którzy stronią od solowych płyt instrumentalistów. Nie czuć go takim.
Paweł Boroń