
Dobrze wiemy o tym, że ambitniejsza polska muzyka płynie sobie całkiem wartkim nurtem obok komercyjnego szerokiego koryta mainstreamu. Jest wiele zespołów i artystów, którzy nagrywają i wydają płyty więcej warte niż te katowane przez kilka wiadomych stacji radiowych. Sosnowski jest tu idealnym przykładem. Pierwszy utwór zapowiada już stylistykę całej płyty, jest w swojej prostocie wręcz nieprzyzwoicie przebojowy i przedstawia głównego aktora tego zamieszania z jego niesamowitym tembrem głosu. Sosnowski to fenomenalny one man band z siłą przekazu równą wielu zelektryfikowanym kapelom. Wydawać by się mogło, że nie można tak śpiewać, że takie samorodki wokalne bardowskiego typu to tylko w Rosji, Francji lub w Stanch. Otóż nie, mamy nad Wisłą naszego Toma Waitsa, albo raczej Bruce Springsteena („Where Do We Go”) i Joe Cockera („Graveyard”). Pierwsze nuty drugiego to z kolei czysty Pete Townshend, ale potem robi się już bluegrassowo, coś na modłę The Flecktones, tyle że po polsku. Czyli znowu na plus. „Prosta piosenka o przemijaniu” jest w zasadzie kompletnie opisana w tytule, oprócz oczywiście fajnego feat. którym jest warszawski duet Hook Benz. Z tej sielanki wyrywa nas pierwszy z posępnych kawałków, który równie dobrze mógłby stanowić dodatek do płyty „Me and that Man” Portera i Darskiego. I tak sobie płynie ta muzyczna opowieść, raz banalnie, raz przejmująco, jak to w życiu. Na uwagę zasługuje fakt, że gitary akustyczne (a tylko takie występują na płycie) są w swoim brzmieniu bardzo rootsowe, brzmią jak rezo albo jakby miały co najmniej sto lat i zostały sprowadzone z muzeum kultury Delty Mississippi. Typowo współczesny sound akustyka pojawia się dopiero w połowie płyty w „What”. W połączeniu z jakimiś sprytnymi preampami i sterylną produkcją, daje to momentami zaiste piorunujący rezultat. Choć sam artysta przyznaje, że „płyta została zarejestrowana przy pomocy sprzętu mieszczącego się w jednej torbie podróżnej”. Kilka słabszych kompozycyjnie momentów (choćby zbyt banalny refren „Na złom”) nie przekreśla imponującej zawartości płyty, tyleż artystycznej co emocjonalnej. Wielkie brawa!
Wydawca: Sosnowski Publishing